Kondukt pogrzebowy przeszedł z kościoła św. Karola Boromeusza na Wojskowe Powązki
Kondukt pogrzebowy przeszedł z kościoła św. Karola Boromeusza na Wojskowe Powązki
Jakub Szymczuk /Foto Gość

Panie Pułkowniku, chylimy głowy!

Komentarzy: 3

Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 24.04.2016 19:09

Wielotysięczny tłum żegnał Zygmunta Szendzielarza, żołnierza niezłomnego.

Po wczorajszym czuwaniu w bazylice Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu, trumna z doczesnymi szczątkami mjr Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" stanęła przed ołtarzem w kościele św. Karola Boromeusza na Powązkach.

Żałobnej Mszy św. przewodniczył biskup polowy WP Józef Guzdek. Wziął w niej udział prezydent Andrzej Duda, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz oraz inni ministrowie, a także posłowie i senatorowie.

Mały kościół nie mieścił wszystkich, którzy przyszli i przyjechali z dalekich zakątków kraju, by pożegnać dowódcę 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej oraz oddziałów partyzanckich eksterytorialnego Okręgu Wileńskiego AK. 

Na początku uroczystości odczytano decyzję ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza o pośmiertnym awansowaniu Zygmunta Szendzielarza na stopień pułkownika.

W homilii, nawiązując do Ewangelii o ziarnie, które obumiera i przynosi obfity owoc, bp Józef Guzdek mówił, że takim właśnie ziarnem był Zygmunt Szendzielarz i całe pokolenie Żołnierzy Niezłomnych.

- Obumarło tysiące dorodnych ziaren, by z ich ofiary narodziła się wolna Europa i by mógł nastać czas pokoju - podkreślił biskup. Jak mówił, nie byłoby wolnej Polski, gdyby zabrakło "rycerzy wolności", którzy po wojnie nie złożyli broni, ale zaczęli walkę z nowym, komunistycznym okupantem.

- Wierność Polsce uznali za wartość najwyższą, nie dali się przekupić żadną obietnicą, ani przywilejem - mówił bp. Guzdek. - Nie byli oni straceńcami pragnącymi za wszelką cenę umrzeć. Byli żołnierzami wiernymi przysiędze. Żołnierze niezłomni przypominali społeczeństwu, że trzeba wyprostować karki i powstać z klęczek. Poświęcili swoje życie za wolność Ojczyzny, której nie doczekali.

Dlatego jak podkreślił biskup "do mogiły tych żołnierzy nie odchodzi się ze złamaną duszą, ale z przekonaniem, że wyrosła nowa wartość duchowa, należąca do całego narodu". Nie możemy więc pozostawić bezimiennymi innych bohaterów niepodległościowego podziemia.

- Oni bowiem stanowią jedno z ogniw w łańcuchu pokoleń, które walczyły o niepodległą Polskę w minionym stuleciu - dodał biskup. - Musimy uczynić wszystko, aby do powszechnej świadomości przebiła się prawda, że czyny Żołnierzy Niezłomnych zasługują na pamięć i wdzięczność całego narodu.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..