publikacja 30.01.2010 18:39
Polscy piłkarze ręczni przegrali w Wiedniu z Chorwacją 21:24 (10:9) w półfinale mistrzostw Europy. W niedzielę podopieczni Bogdana Wenty walczyć będą z Islandią o brązowy medal.
W finale Chorwacja zmierzy się z Francją, która w pierwszym półfinale pokonała Islandię 36:28.
Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Michał Jurecki 7, Bartłomiej Jaszka 3, Karol Bielecki 3, Tomasz Tłuczyński 3, Krzysztof Lijewski 2, Bartosz Jurecki 1, Mariusz Jurasik 1, Marcin Lijewski 1;
Chorwacja: Mirko Alilovic - Ivan Cupic 6, Ivano Balic 5, Domagoj Duvnjak 5, Vedran Zdrnic 2, Drago Vukovic 2, Vedran Mataija 1, Denis Buntic 1, Tonci Vancic 1, Manuel Strlek 1.
Kary: Polska - 6 minut, Chorwacja - 8 minut. Sędziowali: Kenneth Abrahamsen i Arne Kristiansen (Norwegia). Widzów 11 tys.
Chorwacja nigdy nie była dla Polaków wygodnym przeciwnikiem. Mistrzowie olimpiscy z Aten i mistrzowie świata z 2003 roku mają zdecydowanie lepszy bilans spotkań. Drużyna prowadzona przez Lino Cervara ma także na koncie srebrne medale wywalczone podczas MŚ 2005 i 2009 oraz ME 2008.
Początek meczu to uważna gra w obronie, ale też seria prostych błędów obu zespołów. Widać było zdenerwowanie po obu stronach. M.in. dwukrotnie piłkę stracił jeden z najlepszych szczypornistów świata - Ivano Balic.
Tradycyjnie mocnym punktem polskiej drużyny był bramkarz Sławomir Szmal. Dzięki jego udanym interwencjom i skutecznej grze w ataku w 12. min Polska wygrywała 5:3. Ale rywale szybko zniwelowali stratę.
W 20. min, przy stanie 7:6, filar polskiej obrony Artur Siódmiak otrzymał dwuminutową karę. Biało-czerwoni przetrzymali trudny okres i w 24. min znów prowadzili 9:7. Minutę przed końcem ten sam zawodnik ponownie powędrował na ławkę kar i musiał potem już bardzo uważać, bowiem trzecie przewinienie skutkowałoby wyrzuceniem z boiska.
Do końca pierwszej połowy toczyła się twarda gra w obronie i do szatni Polacy schodzili minimalnie prowadząc 10:9.
Druga połowa nie zaczęła się dla podopiecznych trenera Bogdana Wenty szczęśliwie. Niewykorzystany przez Tomasza Tłuczyńskiego karny i udane interwencje Mirko Alilovica podbudowały rywali. Polacy pierwszego gola po przerwie uzyskali w 35. min (Tłuczyński). W tym momencie rywale wygrywali 13:11.
Kilka nieudanych rzutów i kontrowersyjnych decyzji sędziów sprawiło, że lekka przewaga Chorwatów utrzymywała się. Trzeciego gola w tej części gry Polacy zdobyli dopiero 43. min (na 13:15 Tłuczyński z karnego). W obronie brakowało Siódmiaka, którego trener prawdopodobnie bał się wprowadzić do gry ze względu na groźbę czerwonej kartki. Wiedział, że Chorwaci to cwaniaki i zrobią wszystko, żeby polskiego obrońcę sprowokować.
Od 45. minuty zaczęło się mozolne odrabianie strat. Ale znów kilka prostych błędów i szansa dostania się do finału zaczęła się oddalać. W 50. min było 19:16 dla przeciwnika, który dwu-, trzybramkową przewagę utrzymywał do 55. minuty, kiedy to po kolejnej nieudanej akcji Polaków w ataku zwyciężali już 22:18. W tym momencie trener Wenta poprosił o czas.
Na 4 minuty przed końcem nerwowo nie wytrzymał polski szkoleniowiec, zbulwersowany krzywdzącymi jego zdaniem decyzjami sędziów. Otrzymał żółtą kartkę, a Polska straciła piłkę. Na niecałe trzy minuty gry było już 23:19 dla Chorwacji. Polacy grali do ostatniej syreny, ale strat nie zdołali odrobić. Porażka 21:24 i pozostała walka w niedzielę o godz. 15.00 z Islandią o brąz.