Miał być rozwód, była randka
Na dłoniach Kamili i Damiana znów widać obrączki Agata Combik /Foto Gość

Miał być rozwód, była randka

Brak komentarzy: 0

Agata Combik Agata Combik

GOSC.PL

publikacja 05.05.2018 15:28

Na zaplanowanej wcześniej rozprawie rozwodowej zjawiła się tylko żona, tłumacząc, że... sprawa jest nieaktualna. 10 dni później razem z mężem przeżywali uroczyste odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. To owoc cyklu spotkań w parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Oławie.

Przez 8 miesięcy żyli w separacji. Kamila wyprowadziła się od męża, wniosła pozew o rozwód. Damian walczył o nią, o ocalenie małżeństwa. Ona nie widziała już szans, nie chciała o tym rozmawiać. Spotykali się jednak, choćby ze względu na dwójkę małych dzieci.

– Tak dziwnie bywa: kiedy człowiekowi najbardziej zależy na drugiej osobie, a ona chce odejść, to się ją najbardziej rani... Potem przychodzi moment pogodzenia się z sytuacją. Po 8 miesiącach walki w końcu „odpuściłem”, zrezygnowałem – mówi Damian.

– Powiedział mi: „Ok, dam ci rozwód – tak, jak chcesz”. Podpisaliśmy ugodę. I wtedy, gdy on wyszedł, a ja zostałam sama, pomyślałam: „Boże, ale co ja robię? Czy ja tak naprawdę tego chcę?” – wspomina Kamila. – Mąż się śmieje, że dzięki temu, iż byłam na nartach i upadłam na głowę, coś się w niej naprawiło...

W każdym razie, gdy Damian się „poddał”, teraz w Kamili coś odżyło. Doszła do wniosku, że może jednak nie wszystko stracone. – Słuchałam wielu konferencji Jacka Pulikowskiego. Podsyłałam je też mężowi, choć nie mieszkaliśmy razem. Stwierdziłam, że jednak nie wszystko jeszcze zrobiłam dla tego małżeństwa, że warto chyba jeszcze dać mu szansę – mówi Kamila. – Przez przypadek trafiłam na profil Andrzeja Cwynara, na którym zobaczyłam plakat z informacją o „Randkach małżeńskich” w Oławie. Okazało się, że przyjmowane są zapisy już tylko na listę rezerwową, ale pan Andrzej powiedział, żebyśmy przyjechali.

– Do ostatniej chwili nasz udział w spotkaniach nie był pewny, bo ja już wtedy zrezygnowałem z walki o nasze małżeństwo. Żona jednak zapraszała mnie na te randki – bez mocnego namawiania, ale jednak przekonująco. Dało mi to do myślenia – wspomina Damian. – Podjąłem decyzję w ostatniej chwili. W dniu pierwszego spotkania byliśmy razem na występie jednej z naszych córek. Miałem jeszcze tego dnia trochę pracy do wykonania. Gdy żona zaprosiła mnie do Oławy, powiedziałem, że nie dam rady. Kiedy jednak wróciłem do biura, zmieniłem zdanie. Pojechaliśmy.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..