Horyzonty myślenia, punkt widzenia

Komentarzy: 9

Andrzej Macura

publikacja 01.03.2019 11:51

Widzieć szerzej, głębiej, a jednocześnie wyraźniej... Czy nie tak patrzy Bóg?

Że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, wiadomo. Szkoda tylko, że z zasady tej tak rzadko wyciągamy praktyczne wnioski nie próbując, gdy sprawy podejrzanie się gmatwają prowadząc do absurdu, spojrzeć na nie z innej perspektywy.

Ruch jest rzeczą względną, zależy od obserwatora – wyjaśniała nam Pani Fizyk na lekcjach, podając jako ilustrację zagadnienia te zaskakujące chwile, kiedy siedząc w stojącym na peronie pociągu ulegamy złudzeniu, że właśnie ruszyliśmy, a okazuje się, że to ruszył pociąg stojący obok. Faktycznie, ruch to rzecz względna. Siedzę sobie teraz przy biurku, piszę komentarz i dałbym sobie głowę uciąć, że nigdzie się nie przemieszczam. Tymczasem ktoś patrzący na mnie przez jakiś superteleskop z głębi Kosmosu stwierdziłby, że razem z budynkiem redakcji, pobliską katedrą, kurią, seminarium, wydziałem teologicznym i nieodległym dworcem kolejowym z paroma na nim pociągami pędzę z zawrotną prędkością pozwalającą mi przemierzyć cały obwód Ziemi na wysokości 50 z groszami równoleżnika w ciągu 24 godzin. Ciekawe prawda?

W praktyce obserwacja owego tajemniczego obserwatora z głębi kosmosu nic w moje życie nie wnosi. Kilkanaście kilometrów dzielących mnie od domu codziennie dwa razy z jednakową prędkością przebywam niezależnie od tego, czy jadę ze wschodu na zachód czy z zachodu na wschód. Bywają jednak sytuacje, gdy wiedza, że Ziemia wiruje wokół własnej osi ma jednak znaczenie.

Ot, gdyby chcieć wypowiedzieć się na temat ruchu ciał niebieskich. Słońce jak Słońce: z perspektywy obserwatora z Ziemi po prostu krąży wokół naszej planety. Ale już inne planety? O, te wyczyniają dziwne harce. Jakby tańczyły na niebie. Raz pędzą w jedną stronę, potem jakby się zatrzymują, zawracają, a potem znów się zatrzymują i znów pędzą jak z początku, tylko jeszcze szybciej. Kto w tym geocentrycznym bałaganie mógłby się połapać? Dlaczego Pan Bóg tak to skomplikował?

Wiemy oczywiście że nie skomplikował. Po prostu to nie Ziemia jest w centrum naszego układu, a Słońce. I to wokół niego krążą wszystkie planety. Gdy zmieniamy „punkt siedzenia” wszystko nabiera sensu. I nie zmienia tego nawet wiedza, że Słońce nie jest centrum Wszechświata, ba, nawet tylko naszej Drogi Mlecznej. Zrozumienie ruchu ciał niebieskich w naszym Układzie Słonecznym wymaga heliocentryzmu. Geocentryzm jest błędnym założeniem, nie pozwalającym zrozumieć całości.

Dlaczego o tym piszę? Ano często miewam wrażenie, że ludzkość, czy konkretni ludzie próbują porządkować świat i rzeczywistość wychodząc z błędnych, nie mogących doprowadzić do właściwych wniosków założeń. Gdy coś nie pasuje, gdy coś się nie układa albo ignorują fakt istnienia owego niedopasowania albo próbują  nieelegancko upychać to coś kolanem w przygotowane wcześniej ramy. I mamy koszmarek. Sensowne rozwiązanie problemu leży zaś w rewizji założeń. Tak jak odrzucenie geocentryzmu i przyjęcie heliocentryzmu pozwoliło lepiej zrozumieć, jak funkcjonuje najbliższy Ziemi skrawek Kosmosu.

Tak dzieje się w skali makro – np. gdy chodzi o zrozumienie człowieka czy w ogóle usytuowania na tym świecie ludzkości: antropologia bez Boga prowadzi na manowce. Tak dzieje się też jednak w skali znacznie mniejszej, gdy na poletkach naszych różnych działań upieramy się przy jednym, nie widząc, że horyzonty myślenia zamieniliśmy na punkt widzenia.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..