Droga zbawienia
Milczę. Nie próbuję udowodnić niewinności. Skoro wziąłem na siebie grzechy wielu – jestem winny. Jakub Szymczuk /Foto Gość

Droga zbawienia

ks. Włodzimierz Lewandowski ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 07.03.2024 00:32

Nie bój się. Chodź ze Mną. Miłość jest prostsza, niż ci się wydaje. Choć zawsze jest tajemnicą.

Wstęp

„Pomiędzy nami idziesz Panie po kamienistej drodze życia. I słuchasz słów zrodzonych z lęku przed jutrem pełnym tajemnicy”.

Twoja droga. Opowieść wyssana z mlekiem matki. Słyszana setki, jeśli nie tysiące razy. Potrafimy odtworzyć jej szczegóły  w najdrobniejszych detalach. Mimo to za każdym razem, gdy próbujemy ją z Tobą przemierzyć, odczuwamy lęk. Ta męka, śmierć, pusty grób pozostaje tajemnicą. A my chcemy, by wszystko było jasne, zrozumiałe, proste.

Nie bój się. Chodź ze Mną. Miłość jest prostsza, niż ci się wydaje. Choć zawsze jest tajemnicą.

Stacja I – Milcząca miłość

„Milczysz? Nic nie odpowiadasz?”

Milczę. Wszystko już zostało powiedziane. Zasiane. Na glebach żyznych, drogach, skałach i ugorach.

Milczę. Miłość nie jest sporem o racje, argumenty, prawa i zasady.

Milczę. Miłość nie szuka swego. Jest pokorna.

Milczę. Nie próbuję udowodnić niewinności. Skoro wziąłem na siebie grzechy wielu – jestem winny.

Stacja II – Grzechy wielu

„On wziął na siebie grzechy wielu i oręduje za przestępcami”.

Ciężka jest włożona na Twoje ramiona belka?

Dla miłującego nic nie jest ciężkie. Choć czasem boli. Nawet bardzo. Ale nie myślę o tym. Myślę o bramie raju otwartej, Adamie czekającym w otchłani, trzcinach nadłamanych, kolanach omdlałych. Myślę o godzinie i dniu przebaczenia. Gdy grzechy jak szkarłat nad śnieg wybieleją.

Stacja III – Słaby Bóg

„Jak baranek na rzeź prowadzony…”

Gdzie wyciągnięta ręka, ramię mocne, rozstępujące się wody, wojsko faraona w wodach morza pogrzebane? Gdzie znaki i cuda, lud wołający Hosanna?

Poczekaj. Ramię mocne odsunie kamień. Wody pochłoną grzechy wielu. Cudownie przemienieni śpiewać będą Hosanna. Niebawem.

Tymczasem ręka mocna dzierży krzyż. Mocne kolana wstają z ziemi.

Stacja IV – Spojrzenie

„Błogosławione oczy, które widzą…”

Zobaczyłeś w jej oczach szczęśliwe dzieciństwo? Miłość bezgraniczną? Pokorę służebnicy? Troskę, z jaką Cię karmiła, a później podążała Twoimi śladami?

Zobaczyłem więcej. W Jej oczach, jak w zwierciadle, zobaczyłem Matkę przez Słowo i sakrament rodzącą do nowego życia. Zobaczyłem rzesze odkupionych, napełnionych Duchem, głoszących Dobrą Nowinę. Jej oczy były już oczami Matki Kościoła.

Nie, nie płakała. Promieniowała nadzieją.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 4 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..