cała ta sytuacja pokazuje jak fatalną politykę informacyjną ma rząd i PiS. Widać jak dłoni jak decyzje zapadają bez wcześniejszego założenia odpowiedniego publicity - nie mylić z propagandą. Przypomina mi to trochę bezradność Kościoła w tej materii.
Ale co to ma do rzeczy? Po pierwsze ze strony Pisu dochodzi do jeszcze większej pogardy i nienawiści wobec wszystkich, którzy mają choć odrobinę odmienne zdanie. A po drugie, to właśnie przez troskę o państwo, które już oficjalnie odchodzi od wartości demokratycznych, istnieją w ogóle protesty.
Poseł PIS Bartłomiej Wróblewski wycofał swój podpis pod projektem ustawy o SN, bo go nie przeczytał. A chodzi o zmianę ustroju. Tragiczne, jak pracuje klub poselski PIS.
Problemem jest nie powoływanie tylko to, że wyłącznie od decyzji Ziobry będzie zależeć kto spośród dotychczasowego składu pozostanie w SN. Czyli jeden człowiek jednoosobowo zdecyduje przynajmniej o przejściowym składzie SN, co rodzi ryzyko wskazania tylko sędziów politycznie poprawnych.
Prawda, nie będzie powoływał, tylko będzie decydował, kto nie zostanie odwołany. Oj, Panie Senatorze. Słowa, słowa... A w sumie dobrze wiadomo, o czym mówimy.