Ależ oczywiście że to nie jest żadne ustępstwo, to jest udanie się na z góry upatrzone pozycje. Kim będzie kolejna grupa wobec której Kościół będzie pokazywał taki "brak ustępstw" ?
"(...) istnieją apodyktyczni duchowni, którzy próbują wykorzystywać je jako służące w parafii, posłusznie uczestniczące w nabożeństwach i wykonujące prace ręczne – tam, gdzie jest to potrzebne".(koniec cytatu). Ja się zastanawiam co jest uwłaczającego w posłusznym udziale w nabożeństwach i co jest uwłaczającego w pracach ręcznych wykonywanych tam gdzie są potrzebne? Czyż stawianie takich tez nie jest zawoalowaną formą pogardy względem obu tych aktywności? Skoro ktoś chce nas wyzwalać od nich?
Absolutnie prace służebne i opiekuńcze trzeba dowartościować! To jest bardzo trudne w naszym nastawionym na zysk, produktywność i efektywność społeczeństwie( co oddziałuje też na rzeczywistość Kościoła). I wymaga długofalowych działań. A mentalność zmienia się najwolniej... Niemniej, rzecz w tym by te prace służebne z założenia nie były wiązane z kobietami, co ma miejsce obecnie. Obawiam się, że to efekt źle rozumianej pomocniczości kobiet wyprowadzonej z aktu stworzenia. I dlatego refleksja teologiczna jest konieczna.
Bardzo dobry pomysł z tym synodem. Może przy tej okazji by sobie przypomniano Mulieris dignitatem Jana Pawła II,dokument, przynajmniej w polskim Kościele, praktycznie nieznany. A obecność kobiet w Kościele i świecie( ale też i mężczyzn!) wymaga dalszej pogłębionej refleksji antropologicznej i teologicznej. Dla mnie te kobiece głosy domagające się dla siebie szacunku i docenienia, to jakis znak czasów. Coś nam Pan Bóg chce przez to powiedzieć. I wbrew pozorom, nie ma to nic wspólnego z radykalnym feminizmem czy żądaniem kapłaństwa kobiet.
Kwintesencja Orzeźwienia.♒ Ufff,... pfff...🔀 ♌Kiedy nareszcie udało się mężczyznom przekonać kobiety, że miłość jest grzechem, poszły jedne do klasztoru, drugie na ulicę.♓ ♌Hugo Dionizy Steinhaus♓
Cieszę się, że zajęto się dyskryminacją kobiet, ale dobrze by było to pogłębić. Przez 1050 lat chrześcijaństwa w Polsce tylko 19 % wyniesionych na ołtarze to kobiety, blisko 70% to księża. Problem jest głębszy niż tylko poniżające prace czy niepłacenie siostrom zakonnym.
Dodajmy, że 100% kanonizowanych to katolicy. Cóż za stronniczość, takie promowanie swoich.Powinny być parytety. Takie jest moje zdanie i w pełni je podzielam.
Jeżeli jest jakiś problem z księżmi, to może zamiast nowinkarstwa warto by zaufać Ewangelii i powrócić do korzeni?
Np.: "Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony [...] dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości [...]. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?" :: 1 Tm 3
Kapłaństwo wyglądało by inaczej gdyby na powrót dopuścić do niego żonatych mężczyzn. Jeżeli małżeństwo jest drogą do świętości to dlaczego żonaty mężczyzna z 25-letnim stażem małżeńskim i 5 dzieci jest gorszym kandydatem do kapłaństwa niż 19-letni maturzysta? A może biskupi po prostu wolą potulnych, finansowo zależnych, niedojrzałych urzędników którzy nie zadają wielu pytań zamiast dojrzałych, niezależnych facetów pewnie stojących na czele własnych domów i którzy niejedno już w życiu przeszli i nieraz i niejednemu musieli się postawić?
To ciekawe że w dobie kryzysu ojcostwa i męskości (z tym chyba nikt nie dyskutuje?), w dobie gender, Kościół postanowił zatroszczyć się o kobiety i wbrew temu co robił Pan Jezus i Apostoł Paweł wciągać je w męskie role.
To tak jakby chorego na grypę wystawić na mróz w nadziei że grypa zamarznie.
A nie można troszczyć się o kobiety i mężczyzn jednocześnie? Można, a nawet trzeba,bo tu idzie o mądrą komplementarność. A w jakież to męskie role wciąga się kobiety?
♌Hugo Dionizy Steinhaus♓
Np.: "Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony [...] dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości [...]. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?" :: 1 Tm 3
Kapłaństwo wyglądało by inaczej gdyby na powrót dopuścić do niego żonatych mężczyzn.
Jeżeli małżeństwo jest drogą do świętości to dlaczego żonaty mężczyzna z 25-letnim stażem małżeńskim i 5 dzieci jest gorszym kandydatem do kapłaństwa niż 19-letni maturzysta?
A może biskupi po prostu wolą potulnych, finansowo zależnych, niedojrzałych urzędników którzy nie zadają wielu pytań zamiast dojrzałych, niezależnych facetów pewnie stojących na czele własnych domów i którzy niejedno już w życiu przeszli i nieraz i niejednemu musieli się postawić?
To tak jakby chorego na grypę wystawić na mróz w nadziei że grypa zamarznie.