Wyjątkowo silna petarda o nazwie "Bomba Mario Monti" sprzedawana jest w Neapolu przed zbliżającym się Sylwestrem. Zgodnie z tradycją w tej "stolicy fajerwerków" materiały pirotechniczne nazywane są na cześć osób, o których najgłośniej było w ciągu roku.
O tym, jak słowa: „Zobacz, to ten pijak!”, mogą złamać życie, i o Bogu, który ożywia trupy, z Dobromirem „Makiem” Makowskim rozmawia Marcin Jakimowicz.
Chłopiec z okolic Neapolu, który przez kolejne dwa lata w Sylwestra stracił odpalając petardy najpierw jedną, potem drugą rękę, jest bohaterem szokującej kampanii przeciwko odpalaniu niebezpiecznych materiałów. W mieście tym jest to prawdziwa plaga.
Przed siedzibą Izby Deputowanych w Rzymie, tuż przed oczekiwanym głosowaniem nad programem oszczędności rządu Silvio Berlusconiego, doszło do starć między manifestantami a policją. Demonstranci obrzucili gmach świecami dymnymi, petardami i farbą.
Przy śpiewie pieśni i huku petard, kard. Kazimierz Nycz poprowadził w wielkanocny poranek procesję rezurekcyjną wokół kościoła pw. św. Józefa w Warszawie-Ursusie.
Wycofanie z prywatnego użytku petard hukowych i fajerwerków zakłada projekt ustawy, złożony w Sejmie przez posłów Koalicji Obywatelskiej. Chodzi o uniknięcie sytuacji, które "narażają zwierzęta na cierpienie, utratę zdrowia lub życia".
Do aktów wandalizmu i starć z policją doszło w sobotę w Rzymie podczas wielotysięcznej manifestacji z udziałem środowisk lewicowych i radykalnych oraz przeciwników polityki oszczędnościowej włoskiego rządu.
Eksplozja narobiła huku wczoraj o 3.50 w parafii św. Pawła Apostoła w Parco Verde w Caivano na przedmieściach Neapolu. Dziennikarze zastanawiają się, czy to nie ostrzeżenie dla ks. Maurizia Patriciello, znanego z działań przeciwko Camorrze, miejscowej mafii.
Mężczyzna rzucał wieczorem w poniedziałek petardami przez ogrodzenie Białego Domu, w kilka godzin po strzelaninie, w której zginęło 13 osób, w tym jeden z napastników - podały rzecznik tajnych służb USA.
Międzynarodowa Rada Okulistyki apeluje o powszechny zakaz sprzedaży fajerwerków - donosi we wtorek "Nasz Dziennik". Urazy oka stały się prawdziwą epidemią - alarmuje w rozmowie z "ND" prof. Robert Rejdak, szef Ponadregionalnego Centrum Diagnostyki Terapii Urazów Narządów Wzroku w Lublinie.