Prezydent Francji z opóźnieniem skomentował obniżenie ratingu jego krajowi.
"Kryzys może być przezwyciężony pod warunkiem, że będziemy mieli wspólną wolę i odwagę, by zreformować kraj. Pod koniec miesiąca powiem Francuzom o ważnych decyzjach, które należy podjąć, nie tracąc czasu" - powiedział Sarkozy na spotkaniu w Ambois w środkowej Francji. To pierwsza reakcja prezydenta Francji na obniżenie w piątek ratingu Francji przez agencję Standard&Poor's.
Sarkozy przypomniał, że kryzys trwa od 2008 roku i że od tego czasu mówił obywatelom "prawdę na temat wagi tego kryzysu". Chodzi o wydarzenia, których - jak wskazał "nie należy nie doceniać, ani też nadmiernie dramatyzować".
Wypowiedź Sarkozy'ego jest pierwszą reakcją na decyzję S&P, w wyniku której Francja straciła najwyższą notę AAA. Jak oceniają obserwatorzy, obniżka ratingu jest nie tylko bolesna dla wizerunku Francji, ale może też zaszkodzić staraniom naprawy kryzysu w strefie euro, w których Paryż odgrywa zasadniczą rolę.
Obniżka nastąpiła na trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi we Francji. W ostatnich sondażach Sarkozy'ego wyprzedzał socjalista Francois Hollande, ale dystans między nimi zmniejszał się.
Za co? Ten miał go przekonywać, że w Strefie Gazy nie ma głodu.
Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestowały w czwartek wieczorem tysiące Izraelczyków.
Herszt gangów terroryzujących Haiti grozi obaleniem Tymczasowej Rady Prezydenckiej.
Rada Konstytucyjna zablokowała zezwolenie na używanie pestycydu zwanego "zabójcą pszczół".
Tylko między 9 a 21 lipca w prowincji Kiwu Północne zginęło co najmniej 319 osób.