Francja przekazała w poniedziałek delegacji Nowej Zelandii dwadzieścia pokrytych tatuażami spreparowanych głów maoryskich z francuskich muzeów. Ceremonii w muzeum Quai Branly w Paryżu przewodniczył francuski minister kultury Frederic Mitterrand.
"20 głów zidentyfikowanych we Francji przekazanych zostanie muzeum Te Papa na Nowej Zelandii; nie są one już przedmiotami kolekcjonerskimi, lecz zostaną złożone w uświęconym miejscu" - powiedział Mitterand.
Spreparowane wytatuowane głowy Maorysów w XIX wieku przywożono do Europy jako egzotyczną ciekawostkę. Pierwsza znalazła się wśród maoryskich kuriozów zebranych przez słynnego kapitana Jamesa Cooka (1728-1779). Od tego czasu do światowych muzeów trafiło blisko 500 głów maoryskich, nazywanych mokomokai.
Spreparowane głowy stanowiły tradycyjnie ważne trofea zdobywane podczas walk plemiennych, a tatuaż (moko) mówił o pozycji społecznej oraz plemiennej historii rodu, często również o osobistej mocy naczelnika plemienia czy wojownika. Popyt na nie sprawił jednak, że Maorysi za muszkiety sprzedawali handlarzom i wielorybnikom jeńców i niewolników, których najczęściej dopiero przed śmiercią tatuowano.
W 1831 roku rząd brytyjski zakazał tego procederu w Nowej Zelandii i Australii, ale handel tatuowanymi głowami mokomokai kwitł dalej nielegalnie.
Z Quai Branly głowy przywiezione zostaną do muzeum Te Papa ("nasze miejsce" w języku Maorysów) w Wellington w czwartek. Z tej okazji odbędzie się uroczystość z udziałem maoryskiego króla Tuheitia Paki.
Muzeum Quai Branly to muzeum sztuki i cywilizacji Afryki, Oceanii i Ameryk. Jego nazwa pochodzi od nadsekwańskiego bulwaru, przy którym je zbudowano.
Francuski parlament w maju 2010 roku uchwalił restytucję maoryskich głów, a w maju zeszłego roku głowę maoryskiego wojownika przekazało Nowej Zelandii muzeum w Rouen. Głowy przekazane w poniedziałek stanowią według nowozelandzkiej ambasady największą partię mokomokai powracających do kraju.
Nowa Zelandia od 2003 roku prowadzi ambitny program odzyskiwania maoryskich głów i innych maoryskich szczątków ludzkich ze światowych muzeów, aby po stosownej żałobie pochować je zgodnie z tradycją. Wiele placówek w Szwajcarii, Anglii, Danii zgodziło się je oddać.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.