Dawno nie widzieliśmy tak dobrego meczu reprezentacji Polski w finałach wielkiej imprezy. Polacy nie tylko zremisowali z faworytem grupy, ale też zagrali lepiej od niego.
VASSIL DONEV/PAP/EPA Kuba Błaszczykowski w akcji Polska – Rosja 1:1
Mało kto się spodziewał tak dobrego występu naszej drużyny przeciwko Rosjanom, zwłaszcza po pierwszej rundzie, w której Arszawin i spółka pokonali Czechów aż 4:1. Trener Smuda znakomicie jednak ustawił zespół. Nie powtórzyliśmy błędów Czechów, którzy szaleńczo atakowali i narażali się na zabójcze kontry. Przed czwórką obrońców pole „czyściło” trzech defensywnych pomocników: Dudka, Polański i Murawski. Podobnie jak Rosjanie, my też wolimy grać z kontry. Kilka z nich o mało nie dało nam prowadzenia. Ta ostrożna taktyka Polaków obnażyła wszystkie braki Rosjan. Widać było wyraźnie, jak wiele zależy w ataku od Arszawina, piłkarza, którego kondycja pozostawia wiele do życzenia. Przede wszystkim okazało się jednak, że Rosjanie są dość słabi w obronie. Kontuzjowanego Wadima Bierezuckiego trudno zastąpić. Prawie każde dośrodkowanie w pole karne kończyło się strzałem Polaków. Obrońcy rosyjscy nie zawsze też nadążali za akcjami kombinacyjnymi.
Od początku nasi piłkarze mieli więcej sytuacji podbramkowych, a jednak do przerwy prowadzili Rosjanie. W przeszłości rzadko się zdarzało, że Polacy potrafili odrobić straty. Wydawało się, że teraz też wszystko źle się skończy. Można się było obawiać, że nasi się odkryją, a Rosjanie będą ich kontrować tak jak w piątek Czechów. Bardzo rozsądnie jednak Polacy nie rzucili się do szaleńczego szturmu. Zmodyfikowali ustawienie na klasyczne 4-4-2. Ponieważ najlepszy rosyjski obrońca, Ignaszewicz, indywidualnie pilnował Roberta Lewandowskiego, Smuda przesunął do przodu Błaszczykowskiego. Lewandowski wychodząc z pola karnego z pilnującym go stoperem stwarzał więcej miejsca kolegom, w tym zwłaszcza Błaszczykowskiemu. Jego fantastyczny strzał był ukoronowaniem tej taktyki i dał nam upragnione wyrównanie.
Polacy pokazali, że wcale nie są słabsi od Rosjan. Teraz do awansu wystarczy nam zwycięstwo nad Czechami. A Rosjanie nie będą mogli zagrać ostatniego meczu z Grekami rezerwowym składem.
O meczu również: Remis
Grecja – Czechy 1:2
Grecy zagrali identycznie jak z Polską. Czyli zaczęli beznadziejnie, a potem próbowali ambitnie odrobić straty. To słaby zespół, którego jedynym atutem jest niezła gra głową i doświadczenie kilku piłkarzy. Gra kombinacyjna jest im zupełnie obca. Grecy jeszcze nie odpadli, ale mogą chyba powoli pakować walizki.
Czesi też zagrali jak Polacy z Grekami, czyli dobrze w pierwszej połowie, a słabo w drugiej. Przyczyny należy się dopatrywać w kontuzji ich najlepszego piłkarza i organizatora gry. Tomáš Rosický nie wyszedł już na drugą połowę i wtedy dopiero się okazało jak ważnym jest zawodnikiem. Druga linia czeska, która grała zupełnie dobrze z Rosją i w pierwszej połowie z Grecją, zupełnie się rozsypała. Jest to dla Czechów o tyle niepokojące, że obrona gra kiepsko, a atak kompletnie nie istnieje. Jeśli Rosický nie zagra z Polską, nasze szanse bardzo wzrosną.
Czesi obronili zwycięstwo, ale głównie dzięki słabości Greków. I chociaż wyprzedzają nas w grupie i do awansu wystarczy im remis, to jednak w ostatniej rundzie nie będą faworytami meczu z Polską.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.