Szef MSZ Radosław Sikorski powiedział we wtorek, że nieprawdą jest, iż polscy dyplomaci nie mogą wysyłać zaszyfrowanych informacji z placówki w Mińsku. Przyznał jednak, że "władze białoruskie nie rozpieszczają dyplomatów", nie tylko z naszego kraju.
"Dziennik Gazeta Prawna" napisał we wtorek, że polska placówka dyplomatyczna w Mińsku nie może przesyłać do kraju informacji tajnych i ściśle tajnych. Jak pisze gazeta, nowa ambasada RP będzie się mieściła w budynku należącym do firmy, która za bliskie relacje z Aleksandrem Łukaszenką została objęta sankcjami UE. Według "DGP" najpoważniejszą przeszkodą jest brak kancelarii tajnej.
"Co do zaszyfrowanych informacji - to nieprawda. Zresztą, jeśli chodzi o Białoruś, nie jest to aż takie pilne, bo to tylko kilka godzin jazdy do Warszawy" - powiedział Sikorski, odpowiadając na pytanie, czy istnieją problemy z wysyłaniem zaszyfrowanych informacji przez polskich dyplomatów w Mińsku.
Sikorski podkreślił jednak, że "władze białoruskie nie rozpieszczają dyplomatów". "Nie tylko polskich zresztą. Proszę spytać Szwedów, proszę spytać Brytyjczyków, jakie mają kłopoty w Mińsku. Wtedy, gdy to się dzieje, liczyłbym na elementarną solidarność naszej prasy, a nie na drwiny - dodał.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.