Nie wszystko musi być nadęte i poważne, skoro sam Pan Bóg kierował się poczuciem humoru gdy stwarzał takiego na przykład buldoga.
Przed napisaniem tekstu chciałem wrócić do książki. Przeszukałem regał, gdzie miała swe miejsce na górnej półce, następnie stojący obok i nie znalazłszy upragnionej lektury zacząłem rozpamiętywać starą anegdotę. O chcącym ofiarować swoją bibliotekę profesorze. Tylko nie pożyczaj nikomu żadnej książki – przestrzegał obdarowanego. Dlaczego? Bo wiem – odpowiedział – jak powstał mój księgozbiór.
Zatem książki nie ma. Szkoda trochę, gdyż o prawdziwy cymes chodziło. Zofii Kossak-Szczuckiej Szaleńców Bożych – tę to lekturę chciałem odświeżyć, a przy okazji czytelników uraczyć fragmentem z racji przypadającego dziś wspomnienia. Snując opowieść o jednym z najpopularniejszych świętych autorka rozwija mało znany wątek. Jak to święty Mikołaj został oskarżony o roztrwonienie kościelnego majątku. Już miał być ogłoszony wyrok, skazanie na banicję, gdy spod płaszcza biskupa wyleciały złociste rogaliki, a mała dziewczynka krzyknęła: „rogaliki anioła”. Wtedy dopiero miało się okazać, że majątek wspólnoty nie został roztrwoniony, ale rozdany ubogim. W sposób niezwykle dyskretny. Podziwiać tylko świętość i pokorę biskupa, który wolał być oskarżony i wyrzucony ze swej diecezji, niż chwalić się uczynkami miłosierdzia.
Materiał na film dla dzieci jak znalazł. Nie jedyny zresztą w powieściach Zofii Kossak-Szczuckiej. Weźmy na przykład takie „Z miłości”. Szkolne zmagania, wędrówka przez Alpy i lata rzymskie Stanisława Kostki. Przecież to drugie „Lato leśnych ludzi”. Gdzie hart ducha i silna wiara pozwalają przezwyciężyć trudności i realizować marzenia. Marek Kamiński w „Dotykaniu świata” wspomina o młodzieńczych lekturach, w tym o powieściach Juliusza Verne, jak rozpalały one jego wyobraźnię i motywowały w realizowaniu kolejnych pomysłów. Widać zatem, że kandydaci na kolejnych zdobywców szczytów i biegunów takiej strawy potrzebują.
Dlatego ponawiam po raz kolejny apel kiedyś już w tym miejscu sformułowany, by zamiast wyklinania czerwonego pajaca i narzekania na czasy wyprane z wartości chrześcijańskich dać młodym coś, co te wartości w sposób atrakcyjny i strawny będzie promowało. Na przykład kreskówkę o świętym Mikołaju. Albo film o jego imienniku, czyli jak Mikołaj Sapieha obraz Matki Bożej z kaplicy papieskiej wykradał, by w Kodniu on i lud wierny mógł się przed nim modlić. Też wspominanej autorki. Może boskatv.pl wpadnie na taki pomysł i na przyszły rok dzieciakom niespodziankę przygotuje. Albo Fundacja Gościa Niedzielnego. Przecież nie wszystko musi być nadęte i poważne, skoro sam Pan Bóg kierował się poczuciem humoru gdy stwarzał takiego na przykład buldoga. Co raczył zauważyć w swoich Dziennikach ojciec Andrzej Madej, poeta i misjonarz w Kazachstanie.
Wracając zaś do wspomnianego na początku egzemplarza książki. Niech pożyczkobiorca pielgrzymką do Skrzynek się nie trudzi. Ale też książki na zakurzonym regale nie trzyma. Niech ją przynajmniej jakiemuś dzieciakowi da w prezencie. I powie, że to od świętego Mikołaja.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.