Gdańska prokuratura zgodziła się ujawnić twarze osób, które przed bazyliką św. Brygidy zaatakowały reportera Polsatu - donosi Dziennik Bałtycki.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzone jest na wniosek ofiary napaści. Chodzi o niedzielne nabożeństwo z 15 sierpnia br. Jeszcze przed mszą licznie zgromadzeni zwolennicy prałata odgrażali się dziennikarzom, kierując w ich stronę wulgarne wyzwiska. Podczas kazania ksiądz Jankowski nie zamierzał studzić zapału swoich sympatyków. Prałat ostrzegał przed atakiem na Kościół i Polskę ze strony m.in. "szatańskich propagatorów liberalizmu moralnego", ,pogrobowców starego komunistycznego systemu zniewolenia" i "światowej finansjery". Na koniec dodał, że jest "opluwany w najohydniejszy sposób i pracowicie niszczony w niepolskich mediach". Oliwy do ognia dolała posłanka Samoobrony Danuta Hojarska, która powiedziała: "Potrafiliśmy zablokować ulice, potrafiliśmy zablokować mównicę sejmową, potrafimy też zamknąć usta tym dziennikarzom, którzy prałata opluwają". Tuż po mszy tłum ruszył na dziennikarzy. Najbardziej poturbowany został kamerzysta Polsatu, chociaż inni przedstawiciele mediów również byli szarpani. Kilkanaście dni później na wniosek pokrzywdzonego reportera komisariat policji na gdańskim Śródmieściu wszczął w tej sprawie dochodzenie. W jego toku udało się wskazać najbardziej krewkie osoby. Wczoraj prokuratura uznała, że można opublikować w mediach zdjęcia tych ludzi, co może ułatwić śledczym ustalenie ich tożsamości. - Mamy więc prośbę do wszystkich Czytelników "Dziennika", aby skontaktowały się z nami, jeśli rozpoznają uwidocznionych na zdjęciach mężczyzn. Można dzwonić pod numer 321-61-91 lub zgłosić się osobiście do komisariatu przy ulicy Piwnej w Gdańsku - mówi nadkomisarz Danuta Wołk-Karaczewska, rzeczniczka gdańskiej policji. Niewykluczone, że w najbliższą niedzielę dojdzie do kolejnych starć między zwolennikami prałatami a przedstawicielami mediów. Wiadomo, że większość sympatyków księdza za jego obecną sytuację (został pozbawiony funkcji proboszcza przez abp. Tadeusza Gocłowskiego) obarcza winą dziennikarzy. Jak się dowiedzieliśmy, ks. Jankowski nie będzie obecny na mszy. Ze szpitala, gdzie przechodzi badania, wyjdzie dopiero w poniedziałek. Stanem zdrowia ks. Jankowskiego i jego kontaktami towarzyskimi zatroskana jest Gazeta Wyborcza, która donosi: Ks. Henryk Jankowski wyzdrowiał, ale nie wychodzi ze szpitala. Przyjmuje przy łóżku organizatorów wieców ze św. Brygidy, polityków LPR i Samoobrony, ale nie swego następcę - ks. Krzysztofa Czaję. Ks. Czaja wyznaczony przez abp. Tadeusza Gocłowskiego do uporządkowania spraw parafii ma ciężko. Dostaje listy z pogróżkami, obrońcy prałata wykrzykują podczas nabożeństw obraźliwe uwagi pod jego adresem, w jego nissanie przebito opony. - Codziennie kontaktuję się z księdzem Czają, ślę mu słowa otuchy - mówi ks. arcybiskup. - Mam świadomość, że sytuacja w parafii jest trudna i że są ludzie, którzy go atakują. - Nie czuję się opuszczony - zapewnia ks. Czaja. - Otrzymałem dziesiątki telefonów od kapłanów z wyrazami sympatii. Prałat Jankowski, którego ks. Czaja codziennie odwiedzał w szpitalu, od kilku dni nie przyjmuje już administratora. Nieograniczony dostęp mają za to organizatorzy wieców pod kościołem, Jacek Kurski z LPR i posłanka Samoobrony Danuta Hojarska. To właśnie obrońcy księdza są autorami przecieków o gwałtownie pogarszającym się stanie jego zdrowia. Według naszych informacji prałat zdrowieje z dnia na dzień. - Gdyby tylko chciał, mógłby już w tym tygodniu opuścić szpital - powiedział nam jeden z lekarzy. Dopóki prałat jest w szpitalu, nie musi stosować się do dekretu arcybiskupa, który nakazał mu przekazać sprawy parafii i wyprowadzić się. Od redakcji: Dziennik Bałtycki swoją notatkę zatytułował "Bokserzy św. Brygidy". Ciekawe, czy autor tego sformułowania zastanowił się chociaż przez chwilę, że popełnia nadużycie. redakcja portalu Wiara.pl
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.