Informacja dla sejmowej speckomisji dotycząca bezpieczeństwa energetycznego kraju i memorandum o budowie tzw. II nitki gazociągu jamalskiego była skandaliczna - uważają posłowie opozycji. PO zapewnia, że ze sprawy związanej z memorandum zostaną wyciągnięte wnioski.
W czwartek podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych jej członkowie mieli uzyskać od ministra gospodarki, ministra spraw zagranicznych, ministra Skarbu Państwa oraz szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu informacje na temat bezpieczeństwa energetycznego kraju w perspektywie procesów prywatyzacyjnych oraz na temat budowy tzw. drugiej nitki gazociągu Jamał II. Posiedzenie komisji, zamknięte dla dziennikarzy, trwało ponad cztery godziny.
"Jeden wielki bałagan, nikt nic niestety nie wie" - powiedział dziennikarzom po posiedzeniu przewodniczący komisji Marek Opioła (PiS). Wskazał, że ani Ministerstwo Gospodarki, ani resort skarbu nie odpowiedziały na pytanie komisji, dlaczego zostało podpisane memorandum.
Wyjaśnił, że komisja skoncentrowała się na informacjach ze strony służb specjalnych i ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych. "Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Skarbu (Państwa) zasłaniały się, że to premier musi podjąć decyzje i ujawnić raport ministra Sienkiewicza (Bartłomieja, szefa MSW - PAP). (...) To jest niebywałe, żeby premier Rzeczpospolitej Polskiej nie wiedział o tak kluczowych decyzjach ze strony spółek, które są podległe resortowi skarbowi państwa" - ocenił poseł.
Opioła powiedział, że informacja o tym, kto wiedział o memorandum "podobno jest zawarta w dokumencie, który złożył minister Sienkiewicz". Poseł wskazał, że z wyjaśnień służb specjalnych wynika, iż informowały one "odpowiednie czynniki w państwie" o tym, jak wygląda sytuacja po stronie rosyjskiej i o tym, co się dzieje w sprawie tzw. pieremyczki (połączenia gazowego omijającego Ukrainę - PAP). Dodał, że "kilka informacji sygnalnych" ze strony Agencji Wywiadu i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na ten temat było już w 2012 r. "Na rozdzielniku były najważniejsze osoby w państwie" - powiedział.
Jego zdaniem można więc wyciągnąć wniosek, że premier wiedział o ruchach strony rosyjskiej, że Rosjanie planują powrót do budowy drugiej nitki gazociągu, ale nie wiedział, co planuje polska spółka gazowa. "Wniosek jest jeden, bardzo prosty. Minister skarbu, minister gospodarki w randze wicepremiera po prostu nie panują nad swoimi resortami. Jest to jeden wielki bałagan, jeden wielki chaos" - uważa Opioła.
Wskazał, że komisja miała "problem z ministerstwem skarbu", nie została bowiem poinformowana, że minister Mikołaj Budzanowski nie przyjdzie na posiedzenie komisji. Opioła powiedział, że wyjaśnił tę kwestię w rozmowie z Budzanowskim i po tej rozmowie na posiedzenie komisji przyszli wiceminister Paweł Tamborski i radca ministra, którzy udzielali informacji.
Konstanty Miodowicz (PO) powiedział dziennikarzom po zakończeniu komisji, że jej członkowie dowiedzieli się o tym, że "premier i minister skarbu znaleźli się w burzy informacyjnej, ponieważ kompleks spółek PGNiG, EuRoPol Gaz nie przekazały stosownej informacji o zamiarze podpisania memorandum i o wykonaniu tego zamiaru tym, którzy nadzorują te spółki, czyli urzędnikom ministerstwa skarbu".
"Po drugie zorientowaliśmy się, że pan wicepremier (Janusz Piechociński) otrzymał informację (ws. planowanego memorandum - PAP) od prezesa EuRoPol Gazu z przypadku, nie w realizacji pewnego mechanizmu informacyjnego czy funkcjonowania pewnego systemu. Po prostu historia zderzyła tych dwóch ludzi i wykorzystał to zdarzenie prezes EuRoPol Gazu, by wicepremiera poinformować o informacjach, nad którymi pochylał się sam Władimir Putin" - mówił poseł PO.
Poseł PO dodał, że z tego "incydentu płyną wielkie pożytki dla naszego państwa". "Mamy do czynienia z pewną egzemplifikacją funkcjonowania aparatu państwowego (...). W efekcie tego co doświadczyliśmy (...) zostanie wypracowany sposób zapobiegania takim sytuacjom. Mamy do czynienia z pewnymi lukami, które trzeba zlikwidować" - podkreślił. Dodał, że luki te powodują, iż przekaz informacyjny może być zablokowany na pewnym poziomie.
Zwrócił też uwagę, że zgodnie z prawem handlowym członkowie spółek nie mają obowiązku informowania kogokolwiek o działaniach realizowanych na rzecz tych spółek. "Problem staje się dramatyczny w sytuacji, gdy taka spółka jak PGNiG jest wyłączną własnością Skarbu Państwa i nie uznaje za stosowne poinformować ministra skarbu o ważnych dla funkcjonowania państwa wydarzeniach" - stwierdził.
"Kompromitacja" - grzmiał Artur Dębski (Ruchu Palikota), który opuścił posiedzenie komisji przed jego zakończeniem. "Minister Budzanowski po raz kolejny po prostu ignoruje, lekceważy komisję. Mało tego - dopiero po interwencji przewodniczącego (komisji - PAP) ktokolwiek przychodzi z ministerstwa skarbu (...). Co więcej, osoby nieprzygotowane na elementarne pytania nie potrafią udzielić odpowiedzi, nie mówiąc o bardziej szczegółowych, które wymagają podania jakiś cyfr, choć przybliżonych szczegółów" - powiedział poseł RP.
Dodał, że sugerował przewodniczącemu komisji, aby ten przerwał posiedzenie, bo - jego zdaniem - jeśli informacje mają być udzielane przez osoby, które nie spotkały się z szefem Gazpromu, to "nie mamy o czym mówić". "Ten standard, który obecne władze proponują, napawa strasznym pesymizmem. Do niczego dobrego nie doprowadzi, a mówimy o strategicznym obszarze funkcjonowania państwa, o bezpieczeństwie energetycznym i gazowym" - zaznaczył.
Krytycznie na temat zaprezentowanej informacji wyraził się też Stanisław Wziątek (SLD), który wyszedł w połowie posiedzenia. "Poziom zaprezentowanych przez wiceministra skarbu i wiceministra gospodarki - proszę mi wybaczyć to określenie - był żenujący. Widać nieprzygotowanie do dzisiejszego posiedzenia" - podkreślił. Dodał, że członkowie komisji nie dowiedzieli się na posiedzeniu niczego nowego.
Miodowicz dopytywany o zarzuty opozycji, iż wiceministrowie obecni na posiedzeniu komisji byli nieprzygotowani, powiedział, że "ministrowie znaleźli się w tak krzyżowym ogniu pytań członków komisji, że dzisiejsze posiedzenie mogą traktować jako jedno z trudniejszych przeżyć w ich dotychczasowej karierze".
Eksploatująca polski odcinek gazociągu jamalskiego spółka EuRoPol Gaz podpisała przed dwoma tygodniami w Sankt Petersburgu z Gazpromexportem "memorandum o wzajemnym zrozumieniu" dotyczące oceny, na etapie przedinwestycyjnym, możliwości realizacji nowego gazociągu z Białorusi przez Polskę na Słowację. Dokument nie zawiera decyzji o budowie gazociągu - podkreślił EuRoPol Gaz. Akcjonariuszami EuRoPol Gazu są: PGNiG (48 proc. akcji), Gazprom (48 proc. akcji) i Gas-Trading (4 proc. akcji).
Następnego dnia rano premier Donald Tusk mówił, że nic nie wie o podpisaniu memorandum. Później minister skarbu Mikołaj Budzanowski oświadczył, że to jedynie porozumienie techniczne, a nie umowa, która zobowiązywałaby kogokolwiek do rozpoczęcia budowy. Natomiast wicepremier Janusz Piechociński powiedział, że polski rząd czeka na szczegóły rosyjskiej propozycji, które mają być za pół roku, a potem zajmie stanowisko zgodne z interesami i bezpieczeństwem Polski, również w kontekście członkostwa w UE.