Ponad 20 tys. osób manifestowało w Bogocie przeciwko terrorystycznej partyzantce.
Okazją do demonstracji stał się Dzień Ziemi oraz odbywający się w Bogocie Kongres Ludów (Congreso de Los Pueblos), którego tematem była odbudowa pokoju i godne życie w kraju. Maszerujący czcili też pamięć pomordowanych członków Ruchu 19 Kwietnia (M-19), który do 1990 roku stanowił miejską partyzantkę, a następnie przekształcił się w legalną partię polityczną. Wśród transparentów powiewały m.in. podobizny przywódcy tego ruchu – Carlosa Pizarro Leongómeza, zabitego przez jedną z wielu w Kolumbii grup paramilitarnych. Z kolei ruchy lewicowe i komunistyczne wykorzystały manifestację do głoszenia swoich haseł. Pochód zakończył się na Placu Simóna Bolívara – centralnym placu Bogoty.
Sytuacja w Kolumbii od dziesięcioleci jest bardzo napięta. Założone w 1964 r., jako skrzydło Kolumbijskiej Partii Komunistycznej, FARC (Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii) terroryzują mieszkańców wielu regionów tego kraju, porywając i mordując niewinnych ludzi. FARC zwalczane są przez oddziały paramilitarne, które niestety również dokonują zbrodni na zwykłych mieszkańcach. Rząd oficjalnie nie popiera tych oddziałów, jednak trudno nie zauważyć przyzwolenia, z jakim działają wrogowie partyzantki. Obecnie trwają rozmowy pomiędzy rządem Kolumbii a przedstawicielami FARC, jednak jak dotąd nie przyniosły one satysfakcjonującego dla społeczeństwa rezultatu.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.