Dwa dni wywózki - taką formę prewencji zastosowały komunistyczne władze wobec "katakumbowego" biskupa Josepha Wei Jingyi z Qiqiharu w prowincji Heilongjiang w północno-wschodnich Chinach.
Chodziło o to, by hierarcha nie wziął udziału w pogrzebie swego poprzednika, bp. Paula Guo Wenzhi, który zmarł 29 czerwca w wieku 88 lat. Na uroczystości pogrzebowe nie dopuszczono też większości chętnych wiernych ani księży. Hierarchę pochowano pospiesznie w środku nocy, kilka godzin po śmierci, we wsi Hali, gdzie mieszkał w ostatnich latach życia. W tym czasie jego następca przymusowo "zwiedzał" w towarzystwie funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa odległą o prawie 300 kilometrów stolicę prowincji Harbin. Po zakończeniu ceremonii bp. Wei Jingyi pozwolono wrócić do domu. Bp Guo Wenzhi, który zmarł po długiej chorobie, był jedną z najbardziej lubianych i szanowanych postaci Kościoła katolickiego w Chinach. Urodził się w katolickiej rodzinie w Qiqiharze w 1918 r. W wieku 30 lat przyjął świecenia kapłańskie. Oskarżony w 1954 r. o działalność kontrrewolucyjną, został skazany na 10 lat robót przymusowych w laogai - "reedukacyjnych obozach pracy". Po uwolnieniu, mimo wrogości władz, gorliwą pracą ewangelizacyjną ożywił Kościół podziemny w Qiqiharze. W 1989 r. otrzymał sakrę biskupią. Za uczestnictwo w posiedzeniu podziemnej konferencji biskupów przez kilka miesięcy w 1998-1990 r. przebywał w więzieniu. Założył wiele katolickich instytucji i organizacji religijnych, dzięki którym zrodziło się wiele powołań zakonnych i doszło do nawróceń na katolicyzm. Osobiście doprowadził wielu katolików do kapłaństwa. Bp Guo Wenzhi przeszedł na emeryturę w sierpniu 2000 r. Konsekrował swego następcę, bp. Wei Jingyi, którego Benedykt XVI zaprosił na ubiegłoroczne zgromadzenie Synodu Biskupów nt. Eucharystii.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.