Spartańska cela i zero kontaktu z cywilizacją - taki urlop oferuje pracoholikom coraz więcej polskich klasztorów - przypomina Metro.
Niektóre organizują nawet terapie dla uzależnionych od komórek i internetu, a wszystko za unijne pieniądze. Pani Ewa, dyrektor polskiego oddziału dużej firmy reklamowej, miała spędzić tegoroczny urlop z całą rodziną na Teneryfie. Perspektywa bajeczna: 4-gwiazdkowy hotel, plaża jak z pocztówek, a na niej pani Ewa w bikini wyleguje się na hamaku pod palmą, sącząc przez słomkę schłodzony sok. Ale w tym roku pani Ewa nie pochwali się przed znajomymi kolejnym albumem kolorowych zdjęć z zagranicznych wakacji. Jej mąż i dwójka dzieci byli w szoku, gdy dwa dni przed wylotem usłyszeli: "Kochani, jedziecie sami. Ja się zamykam w klasztorze". Takich osób z roku na rok jest w Polsce coraz więcej. I coraz więcej klasztorów wchodzi w turystykę - choć w zeszłym roku ofert "urlopów w samotni" było niewiele, w tym na poszukujących wyciszenia czeka kilkadziesiąt klasztorów. - U nas nie ma miejsca na luksusy: na obiad dajemy ryż i kalafiorową, a śpi się w celach, gdzie jest stolik i łóżko. Za odpowiednią opłatą jesteśmy w stanie wynieść nawet łóżko i wstawić trumnę, jakby klient sobie życzył - opowiada ks. Wiesław Kowalewski, dyrektor Pustelni Złotego Lasu w Rytwianach koło Staszowa (woj. świętokrzyskie), która mieści się na terenie pokamedulskiego zespołu klasztornego. Rytwiańska pustelnia odmawia parom i rodzinom, przyjmuje tylko pojedyncze osoby. Nie ma tam obowiązku chodzenia na bosaka i w habitach, ale komórki i laptopy obowiązkowo trzeba zdeponować przy wejściu: - Chcemy pomagać ludziom, którzy są uzależnieni od cywilizacji, internetu, komórek. Pomagamy im się wyciszyć, znaleźć czas na przemyślenia, oderwać od szumu codziennego życia - mówi ks. Kowalewski. Wbrew pozorom podczas takiego urlopu nie ma miejsca na błogie leniuchowanie. - Jeśli uznamy, że klient jest uzależniony od sieci, żeby go od tego odciągnąć, zaproponujemy np. zajęcia z garncarstwa. Przez siedem dni od świtu do zmierzchu będzie się uczył, a na koniec przystąpi do egzaminu i ulepi garnek z gliny - mówi ksiądz. Jednak niektórzy klienci do tego klasztoru trafiają wcale nie z własnej woli. Coraz więcej szefów kieruje tam swoich przepracowanych podwładnych. - To normalne, pracodawcy najszybciej zauważą objawy pracoholizmu pracowników - mówi ks. Kowalewski. Więc - choć doba w pokamedulskim eremie kosztuje 60 zł - wolnych terminów na te wakacje już prawie nie ma. Klasztor w Rytwianach zaczyna leczyć pracoholików dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej: - Gdy tylko wpadliśmy na pomysł terapii, złożyliśmy projekt do UE i dostaliśmy 3,5 mln euro. Dzięki temu możliwa będzie rozbudowa i zwiększenie liczby miejsc - mówi ks. Kowalewski. Klasztor chce, by powstał tam wyjątkowy na skalę ogólnopolską ośrodek rekreacyjno-kontemplacyjny. Łatwo na pewno nie pójdzie, bo Rytwiany muszą liczyć się z rosnącą konkurencją. Dla biznesmenów i mieszkańców dużych miast, którzy chcą spędzić urlop w samotni, przygotowane są także cele klasztoru ojców Benedyktynów w Tyńcu pod Krakowem, franciszkanów w Pińczowie, ojców paulinów w Mochowie czy mniszek kamedułek ze Złoczewa (Łódzkie). - Chętnych mamy coraz więcej, wszystkich 13 pokoi jest już na cały okres wakacji zarezerwowanych - opowiada matka Weronika Sowulewska, przeorysza ze Złoczewa. Klasztor jest nastawiony przede wszystkim na przyjezdnych z pobliskiej Łodzi. - Oferujemy wykłady i panele dyskusyjne na tematy duchowości, a także możliwość wspólnej pracy w ogrodzie, dostęp do biblioteki i uczestnictwo we wspólnych modlitwach - opowiada. Karmelici bosi z podkieleckich Piotrkowic - choć mają z całej Polski dziesiątki próśb o zakwaterowanie w celi - postawili na jakość, nie ilość. - Przyjmujemy maksymalnie ośmiu urlopowiczów jednocześnie. Każdy z nich dostaje u nas swojego przewodnika duchowego - jednego z braci - który prowadzi jego rozwój duchowy, a to jest pracochłonne - opowiada ojciec Bogumił z piotrkowickiego klasztoru. Taki urlopowicz musi liczyć się z ostrym rygorem - dzień rozpoczyna pobudką o godz. 6, wspólnym brewiarzem i godzinnym rozmyślaniem.
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.