Reklama

Mołdawia: Nie dla jurysdykcji Bukaresztu

Władze rejonów i jednostek miejskich Mołdawii nie chcą zaspokoić próśb niektórych miejscowych duchownych, którzy chcą przejść spod jurysdykcji Patriarchatu Moskiewskiego do Patriarchatu Rumuńskiego. Na terenie tej byłej sowieckiej republiki związkowej od czasu ogłoszenia przez nią niepodległości w 1991 działają parafie Kościołów prawosławnych - rosyjskiego i rumuńskiego.

Reklama

W ubiegłym tygodniu grupa księży rejonu Ungheni w środkowo-zachodniej części kraju zapowiedziała, że chce przejść z metropolii kiszyniowsko-mołdawskiej Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP) do prorumuńskiej metropolii besarabskiej. Główną tego przyczyną jest ich niezgoda na niedawne mianowanie biskupem nowo utworzonej eparchii (diecezji) ungheńskiej RKP byłego wikariusza eparchii kiszyniowskiej bp. Piotra (Mustiata). Kapłani zarzucają mu niegodne duchownego postępowanie moralne. Tymczasem wielu przedstawicieli władz w terenie odmawia wydania nowo powstałym wspólnotom Patriarchatu Rumuńskiego niezbędnych zaświadczeń rejestracyjnych. Według stołecznej gazety "Timpul", urzędnicy uzasadniają to koniecznością uzgadniania działań z promoskiewskim metropolitą kiszyniowskim i całej Mołdawii Włodzimierzem. "Decyzję o przejściu do innej metropolii winni podejmować nie sami tylko księża, ale całe wspólnoty i obie metropolie. Nie naruszyłem prawa, jest to sprawa samych wierzących" - tłumaczył swe postępowanie w wywiadzie dla dziennika burmistrz miasta Calaras - Valeriu Russu. Według sekretarza prasowego metropolii besarabskiej ks. Ioana Ciuntu, szefowie wielu obwodów żądają od księży, pragnących przejść pod jurysdykcję Bukaresztu, przedstawienia wielkiej liczby podpisów zwykłych wiernych, którzy potwierdziliby zgodę z decyzją duchowieństwa. "Jeśli ludziom nie będą pozwalali na przejście do nas, przekażemy sprawę do sądu, a jeśli zajdzie taka potrzeba, to nawet do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a tam na pewno wygramy" - oświadczył ks. Ciuntu. Spór kościelny między Rosją a Rumunią wokół sprawy Mołdawii lub Besarabii (według terminologii rumuńskiej) trwa od wielu lat, a zaostrzył się bardzo po ogłoszeniu niepodległości przez Mołdawię 27 sierpnia 1991. Jeśli w czasach panowania sowieckiego miejscowi prawosławni podlegali, jak w całym ówczesnym ZSRR, RKP, to po rozpadzie Kraju Rad i usamodzielnieniu się republiki, Patriarchat Rumuński postanowił odzyskać kontrolę nad swą dawną prowincją kościelną, którą zarządzał do czasu inwazji sowieckiej w czerwcu 1940. Kościół rumuński mianował w 1992 dotychczasowego biskupa Bielc - Piotra, który wyszedł spod władzy Moskwy, metropolitą Besarabii. Większość wiernych ze względu na swe rosyjskie korzenie pozostała jednak w Patriarchacie Moskiewskim, który w październiku 1992 nadał ograniczoną autonomię Kościołowi Mołdawii. Obecnie dzieli się on na cztery eparchie, w których granicach istnieje 1080 parafii, 30 klasztorów, 2 seminaria i 1 akademia duchowna. Na jego czele stoi metropolita Włodzimierz (Kantarian). Metropolia Besarabii liczy niespełna 90 parafii. Warto jeszcze przypomnieć, że w obliczu utrudnień stwarzanych przez władze mołdawskie rejestracji parafii prorumuńskich, w 2004 na prośbę tych ostatnich Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazał rządowi w Kiszyniowie zarejestrowanie ich, uznając odmowę w tym zakresie za sprzeczną z prawem.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
5°C Środa
rano
7°C Środa
dzień
8°C Środa
wieczór
5°C Czwartek
noc
wiecej »

Reklama