Wybuch bomby przed kościołem dominikanów w Mosulu zniszczył bramy do całego zespołu budynków i okna w kaplicy klasztornej.
Było to w czasie, gdy zakonnicy odmawiali tam Nieszpory, na szczęście nikt nie odniósł ran. Dotychczas nikt nie przyznał się do zamachu. O zdarzeniu, do którego doszło 1 listopada wieczorem, poinformowała 16 bm. watykańska agencja misyjna AsiaNews, powołując się na miejscowego rozmówcę. Informatorzy agencji, którzy ze względu na wielkie zagrożenie, w jakich żyją obecnie chrześcijanie w Mosulu, pragną pozostać anonimowi, zwracają uwagę, że zamach ten nastąpił w uroczystość Wszystkich Świętych, co stanowi pewną "prawidłowość". Podkreślono, że już w przeszłości, np. w r. 2004 zamachowcy, chcąc w sposób szczególny uderzyć w symbole chrześcijańskie w Iraku, swe czyny popełniali w okresach, najbliższych ważnych świąt, np. Bożego Narodzenia czy uroczystości Niepokalanego Poczęcia. Atak nie był zwykłym tylko aktem ślepej przemocy - twierdzą wspomniani rozmówcy, dodając, że nie dokonuje się tak potężnych eksplozji, nie mając przy tym określonych zamiarów. Ich zdaniem, chodzi o maksymalne zastraszenie miejscowych chrześcijan i zmuszenie ich do opuszczenia miasta i regionu. Już w tej chwili księża boją się wychodzić na ulice w strojach duchownych i starają się jak najwięcej przebywać w domach, aby uniknąć porwań i zabójstw, będących niemal na porządku dziennym. W mieście ciągle jeszcze czuje się wstrząs, jakim było porwanie 9 października kapłana syryjsko-prawosławnego o. Paulosa Eskandara, którego martwe ciało, bez głowy znaleziono w dwa dni później we wschodniej części Mosulu. Kościół i klasztor dominikanów, przed którym podłożono bombę, zbudowano w 1872 i jest znany w mieście i okolicach ze swej wielkiej dzwonnicy. Zakonnicy są obecni w Iraku od ponad 250 lat. Większość z nich, ze względów bezpieczeństwa, przeniosła się ostatnio z Mosulu do małej wioski w pobliżu Arbilu, położonego na wschód od miasta, w spokojniejszym nieco Kurdystanie. "Modlitwa żywiła i nadal żywi naszą nadzieję w tym miejscu" - powiedział AsiaNews tamtejszy informator. Podkreślił, że "właśnie w modlitwie tkwi nadzieja niezbędna do dalszego pełnienia trudnego posłannictwa apostolskiego w tym niespokojnym mieście". Inny miejscowy kapłan podkreślił, że obowiązkiem tutejszych chrześcijan jest niepoddawanie się rozpaczy i nietracenie ducha: "Bóg wysłucha naszych modłów o pokój w Iraku".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.