Policyjni negocjatorzy próbowali rozmawiać z byłymi zakonnicami z Kazimierza Dolnego, ale bez skutku - poinformowała Gazetę Wyborczą posłanka PO Beata Sawicka.
Wizyta policyjnych negocjatorów to efekt spotkania grupy rodziców byłych sióstr z Kazimierza z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Januszem Kaczmarkiem. W drugiej połowie lipca zorganizowała je posłanka PO Beata Sawicka, której kuzynka również przebywa na terenie domu formacyjnego Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej. Parlamentarzystka zabiegała o to, by w rozwiązanie konfliktu zaangażowała się administracja państwowa. Uważała, że dobrym pomysłem będzie wysłanie na miejsce fachowców mających doświadczenie w mediacjach. - Negocjatorzy przyjechali do Kazimierza przed dwoma tygodniami - mówi Gazecie posłanka. - Jednak ich interwencja nie przyniosła spodziewanego efektu. Osoby przebywające w domu zakonnym nie chciały rozmawiać. Mogę powiedzieć tylko tyle, że będą kolejne próby. Wciąż liczę, że fachowcom uda się znaleźć płaszczyznę porozumienia z grupą byłych sióstr i problem zostanie rozwiązany przed 4 września. Po tym terminie na teren domu wkroczyć może komornik, opierając się na orzeczonej przez sąd eksmisji grupy ponad 60 byłych betanek. Próby mediacji były podejmowane już wcześniej przez kościół - z siostrami próbowali rozmawiać m.in. duchowni z archidiecezji lubelskiej, a także ks. prof. Józef Kudasiewicz z KUL, który był promotorem pracy magisterskiej Jadwigi Ligockiej, byłej przełożonej generalnej zgromadzenia. To właśnie ona, po tym, gdy została odwołana z funkcji wezwała do Kazimierza siostry zakonne z całego kraju. Lubelska Prokuratura Okręgowa, która sprawdza, czy byłym zakonnicom coś może grozić, prosiła o próbę rozmowy z nimi abp. seniora Stanisława Wielgusa. Byłe betanki mają do niego zaufanie. Hierarcha jednak odmówił tłumacząc to swoim stanem zdrowia i stanowiskiem Stolicy Apostolskiej w sprawie konfliktu. Metropolita lubelski abp Józef Życiński apeluje tymczasem do wiernych, by przyjęli do siebie byłe betanki oraz o pomoc w poszukiwaniu dla nich pracy. Do tej pory na apel odpowiedziało kilkanaście osób.
Premier Sunak był przerażony tym, co działo się do tej pory.
Premier Sunak był przerażony tym, co działo się do tej pory.