Organizacje ateistów zwierają w USA szeregi. "Marzy mi się, abyśmy mogli być tak samo wpływowi, jak organizacje religijnych Żydów" - mówił na spotkaniu ruchu niewierzących Amerykanów Richard Dawkins, autor bestselleru "Bóg urojony" - pisze Dziennik.
We wtorek w stanie Virginia zakończyła się konferencja ateistów, której głównym zadaniem była konsolidacja niewierzących Amerykanów w ruch polityczny. "Według badań uniwersytetu stanowego w Minnesocie ateiści są w USA najbardziej dyskryminowaną grupą. Więcej praw od nas mają homoseksualiści, nowi imigranci czy muzułmanie" - przekonywała Margaret Downey z organizacji Atheist Alliance International. "Religia jest obecna wszędzie, w szkołach, urzędach, miejscach pracy. Prezydent Bush publicznie twierdzi, że w sprawach wagi państwowej radzi się Boga. Tylko jeden członek Kongresu, Demokrata Peter Stark przyznaje się do ateizmu. Czas przypomnieć rządzącym, że Ameryka jest państwem świeckim" - grzmiał ze sceny Alan Wolfe, reprezentant niewierzących z Bostonu. "Jestem Brytyjczykiem, tym wyraźniej widzę sytuację ateistów w Ameryce. Marzy mi się, abyśmy mogli być tak samo wpływowi jak organizacje religijnych Żydów. Jest ich niewielu, mają jednak stosunkowo duży wpływ na amerykańskich polityków" - tłumaczył Dawkins, który był bezapelacyjną gwiazdą imprezy. "Być ateistą to żaden wstyd" - taki cytat z jego książki wisiał nad wejściem do auli konferencyjnej. "Jeżeli jedna osoba ma jakieś urojenia, nazywamy to szaleństwem. Jeżeli wiele osób cierpi na to samo urojenie, nazywamy to religią" - inne motto Dawkinsa znalazło się na okładce broszury z planem odczytów oraz listą uczestników imprezy. Głos zabierał także Christopher Hitchens, autor książki "Bóg nie jest cudowny. Jak religia zatruwa wszystko". "Marzy mi się niewierzący kandydat na prezydenta USA. Jestem przekonany, że ludzie głosowaliby na niego. Moralność ateistów w niczym nie różni się bowiem od moralności wierzących" - twierdził. Amerykańskie media, które szczegółowo relacjonowały konferencję, podkreślają jej rozrywkowy charakter. W kuluarach kupić można było setki rodzajów T-shirtów, znaczków i naklejek na samochody z dowcipnymi hasłami deprecjonującymi religię. "Ciężka praca jednej osoby to więcej niż modlitwa milionów" albo "Adama pozbawiono żebra dla przyjemności Ewy" - widniało na koszulkach chętnie kupowanych przez uczestników imprezy. Powodzeniem cieszyły się także wzory niemające wiele wspólnego z tolerancją głoszoną przez referentów, wśród nich "Biblia i Koran, czyli broń masowego rażenia" czy "Głupie chrześcijańskie legendy są dla dzieci". Uczestnicy mogli również posłuchać zespołów, które w swoim repertuarze mają ateistyczne piosenki, oraz zapisać dzieci na obozy dla niewierzących, gdzie "zamiast indoktrynacji jest dobra zabawa". Jak podkreśla stacja telewizyjna ABC, wśród słuchaczy było też wielu Amerykanów, którzy nie mają wiele wspólnego z ruchem ateistów. "Nie zgadzam się z wieloma tezami głoszonymi przez Dawkinsa, ale jestem tu, by zamanifestować swoją złość na religijnych fundamentalistów, którzy w naszym kraju mają zbyt duże wpływy" - tłumaczył jeden z uczestników.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.