Sztuka współczesna i religia. Wrogowie czy sprzymierzeńcy? (debata)

Debatę rozpoczęło pytanie, czy ma sens stawianie opozycji między sztuką współczesna i religią. Rozmówcy przyznają, że drogi sztuki rozeszły się z obszarem praktyk religijnych, choć widać też tęsknotę za zbliżeniem czy nawet dążenie do pojednania.

Ten wątek podjął ks. Janocha, wskazując na różnicę między awangardą i postmodernizmem. W awangardzie sednem był bunt przeciw tradycji, zerwanie z tradycją, której religia i Kościół jest częścią. Bunt przeciw tradycji zakłada jednak bardzo poważne jej traktowanie. Natomiast postmodernizm już niczego nie traktuje poważnie, w postmodernizmie nie ma żadnego buntu. Przywołując „Postmodernizm” Kaczmarskiego: wszystkie mody, wszystkie style równie piękne są i tyle (lub, jak chcesz, równie szkaradne - konsekwencje tego żadne). W awangardzie bunt w imię postępu stał się bożkiem. Dziś już nie wiem, co może być nadrzędną wartością – mówi ks. Janocha. Prowadzący dyskusję Dariusz Bugalski postawił w tym kontekście jedną tezę. Wskazał na przykład Krzysztofa Pendereckiego, kiedyś kompozytora awangardowego w pełnym tego słowa znaczeniu, który dziś dochodzi do form przez niektórych uważanych za epigońskie, wtórnych do tradycji, ale sam kompozytor mówi, że inaczej nie potrafi. Podobnie dzieje się z Wojciechem Kilarem. Może – tego wątku nie kontynuowano już z braku czasu, a szkoda - artysta młody potrzebuje buntu, później zaczyna dojrzewać do głębszych inspiracji, a jeśli głębszych to pozostaje religia, taka czy inna? Dyskusję podsumował Piotr Rypson, zwracając uwagę, że nie warto upraszczać. Artysta to człowiek – mówi - który idzie gdzie go nogi wiodą, i łamie granice, które inni ludzie zwykli respektować. Przywołując słowa Jana Pawła II: „Nawet wówczas, gdy artysta zanurza się w najmroczniejszych otchłaniach duszy lub opisuje najbardziej wstrząsające przejawy zła, staje się w pewien oczywisty sposób wyrazicielem powszechnego oczekiwania na odkupienie.” Artysta nie podejmuje tematów kontrowersyjnych czy skandalizujących tylko po to, by poruszyć. – mówi - On wchodzi w tę przestrzeń ze swoim własnym ryzykiem, by ujawnić kawałek naszego człowieczeństwa. Nieco obocznie jeszcze jeden bardzo ciekawy wątek w kontekście rozejścia się dróg sztuki i religii podjął Piotr Janowczyk. To kwestia nieufności wobec mecenasa. Twórca żyje z tego co tworzy, ale chce tworzyć tak, jak sam chce. Mecenas natomiast ma swoje oczekiwania i stawia granice. Sztuka sakralna – mówi - określa zazwyczaj bardzo dokładnie, co by chciała zobaczyć. Tutaj mało jest miejsca dla rewolucjonistów. Jeśli patrzy się na dzieła dotykające tematów religijnych, to zmieniały się one od strony formy. Jeśli spojrzeć na wątek ukrzyżowania - od Tycjana, Grünewalda po Salwadora Dali to zwykle zmiana formalna, a nie radykalna zmiana treści. Ingerencje w treść w sztuce sakralnej zwykle próbowano przytępić – mówi, przywołując przykład Caravaggia. Ta granica dla części artystów może być niewygodna. Artysta chce mieć prawo do mówienia rzeczy nowych.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 1 2 3 4 5 6
26°C Czwartek
wieczór
24°C Piątek
noc
22°C Piątek
rano
29°C Piątek
dzień
wiecej »