To dokument wieloznaczny, mający liczne furtki prawne, które w przyszłości mogłyby być otwarte, szczególnie w drażliwych kwestiach obyczajowych - tak o Karcie Praw Podstawowych w rozmowie z Gazetą Wyborcza wypowiedział się ks. dr Robert Nęcek, rzecznik prasowy Archidiecezji Krakowskiej.
Katarzyna Wiśniewska: Dlaczego Kościół obawia się Karty Praw Podstawowych? Porozmawiają o niej dzisiaj biskupi, bo jak mówił bp Budzik, sekretarz generalny Episkopatu - "zbyt wiele spraw pozostawia otwartych, a ich interpretacja może być niekorzystna, dla wartości, które są ważne dla ojczyzny i Kościoła". Ks.Robert Nęcek: Nie dziwię się, że biskupi będę rozmawiać o Karcie Praw Podstawowych. Jest w niej wiele niejasności. Karta mówi o wolności, ale nie wskazuje, gdzie są jej granice. To dokument wieloznaczny, mający liczne furtki prawne, które w przyszłości mogłyby być otwarte, szczególnie w drażliwych kwestiach obyczajowych. - Kościół wskazuje na art. 21 Karty - zakaz dyskryminacji ze względu na płeć. Obawia się, że to prosta droga do legalizacji małżeństw homoseksualnych. Ale przecież art. 9 mówi, że prawa regulujące związki małżeńskie pozostają w gestii poszczególnych państw. Zatem nie ma zagrożenia. - Zastanówmy się chwilę. Nie sprecyzowano słowa "dyskryminacja". Chodzi o to, że coraz bardziej rozszerzane jest pojęcie dyskryminacji. Zakaz dyskryminacji może w następstwie przekształcić się w ograniczenie wolności słowa i wolności religijnej. Dlatego Benedykt XVI mówi, że "niebawem nie będzie można już twierdzić, że homoseksualizm - jak mówi katechizm - jest obiektywnym nieładem w kształtowaniu się ludzkiego istnienia". Równość płci tak, ale nie identyczność. Z niejasnej zasady niedyskryminacji istnieje niebezpieczeństwo wyprowadzenia prawa do adopcji dzieci przez pary homoseksualne lub prawa kobiety żyjącej w związku lesbijskim do sztucznego zapłodnienia. Tymczasem dziecko ma prawo do rodziców obojga płci. Nie ma tutaj wystarczającej jasności. Mówi pani o regulacjach leżących w gestii państw. Owszem, jest taki zapis. Jednak omawiany dokument nie precyzuje, jakie mają być relacje między rozwiązaniami proponowanymi w Karcie a przepisami prawa krajowego. - Zapisy w Karcie są precyzyjne: sprawę małżeństw reguluje tylko prawo krajowe, np. w odróżnieniu od art. 34 o świadczeniach socjalnych, gdzie są one regulowane zgodnie z prawem krajowym i wspólnotowym. - W praktyce może być różnie. Wyobraźmy sobie, że para homoseksualistów, która zawarła małżeństwo w Hiszpanii, osiedla się u nas i chce zaadoptować dziecko. Urzędnicy odmawiają. Wtedy takie osoby - trzymając Kartę w ręku - będą domagać się od Polski dostosowania do norm unijnych. I mogą znaleźć poparcie opinii publicznej. - Kościół zrobił wiele, przekonując ludzi, że nie trzeba się bać UE. Dlaczego teraz kontestuje dokument, który pogłębi nasze więzi z Unią? - Unii nie należy się lękać. Nie należy także bezkrytycznie na wszystko się godzić. Karta nie podaje definicji godności ludzkiej. Czy jest ona wartością najwyższą? Nie rozstrzyga spraw związanych z aborcją i eutanazją, które z godnością człowieka się wiążą. Nie ma także zdefiniowania - jaki jest wymiar życia człowieka? Czy tylko doczesny? A może także wieczny. Nie ma także choćby śladów religii w zakresie fundamentów Europy. - Dokument ma pomagać ludziom, gdy zderzą się z państwem. Zdaniem marszałka Senatu, a wczasach PRL działacza opozycji i "Solidarności", Bogdana Borusewicza Karta wymusi podniesienie płac i polepszenie warunków pracy. A to Kościół chyba popiera. - W tej materii mamy element pozytywny. Zresztą niejedyny. W tym punkcie akurat nikt nie dyskutuje. Jednak generalnie trzeba się zgodzić z prof. Zollem, że jest to Karta zbyt poprawna politycznie.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"