Reklama

Polki na Wyspach usuwają ciążę legalnie i za darmo

Aż 31 tys. Polek dokonało w ub.r. aborcji w Anglii. To blisko 30 procent więcej niż rok wcześniej - pisze dziennik Polska.

Reklama

Dane Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny są szokujące. Każdego roku aborcji za granicą poddaje się ponad 32 tys. Polek. Najwięcej w Wielkiej Brytanii. Dlaczego? Bo do 24. tygodnia ciąży zabieg można tam wykonać bezpłatnie. Zasady są proste: kobieta może pozbyć się dziecka, jeśli ciąża zagraża jej życiu i zdrowiu, może też to zrobić ze względów społecznych, np. kiedy się uczy lub jest w złej sytuacji materialnej. Według BPAS (brytyjska organizacja finansująca prawie połowę aborcji na Wyspach w ramach ubezpieczenia) Polki stanowią aż 80 proc. wszystkich cudzoziemek usuwających ciążę. W 2007 r. aborcji poddało się tam 31 tys. naszych rodaczek. Ta liczba wzrosła o prawie 30 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Według brytyjskiego resortu zdrowia tylko w trzech szpitalach na Ealingu, polskiej dzielnicy Londynu, usunięto w ub.r. ponad 2 tys. ciąż. Patrycja, studentka łódzkiej uczelni, wpadła w rozpacz, kiedy na teście ciążowym zobaczyła dwa paski. Nie przyjmowała do wiadomości, że kilka nic nieznaczących randek z kolegą z roku skomplikuje jej życie. Z pomocą przyszła przyjaciółka z Londynu. - Przylatuj i o nic się nie martw. Za dwa tygodnie będzie po kłopocie - powiedziała przez telefon. - Byłam przerażona. Mogłam to zrobić w Polsce, ale nielegalnie. Nie miałam na to pieniędzy. Zabieg kosztuje od 1,5 do nawet 6 tys. zł. Przyjaciółka z Londynu zapewniała, że na Wyspach nie będę miała kłopotów z prawem - mówi nam Patrycja. Za bilet kupiony w promocji zapłaciła niecałe 300 zł. Zatrzymała się u koleżanki, a już następnego dnia dostała pracę w fast foodzie. Kiedy dostała numer ubezpieczenia NIN (National Insurance Number), zapisała się do GP, czyli lekarza pierwszego kontaktu. Ten skierował ją do kliniki, a tam dokonano aborcji. Patrycja w standardowym formularzu napisała, że chce się dalej uczyć i nie ma z czego utrzymać dziecka. Ciążę usunięto za darmo. Zarobione w fast foodzie pieniądze Patrycja wydała na prezent dla koleżanki. Opowieści innych kobiet, które zdecydowały się wyjechać na Wyspy, by pozbyć się kłopotu, niemal nie różnią się od historii Patrycji. Polki są zadowolone, bo w pierwszych tygodniach ciąży nie ma interwencji chirurgicznej, a aborcji dokonuje się farmakologicznie. Dopiero w późniejszej fazie w grę wchodzi operacja. - Wcale nie jestem zaskoczony liczbą angielskich aborcji. Myślę nawet, że może ich być więcej. Polska jest zacofana, jeśli chodzi o antykoncepcję. A prawo dotyczące możliwości usuwania ciąży jest absurdalnie surowe - mówi Marek Balicki (SLD), były minister zdrowia, obecnie wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia. Posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska (PiS) z Komisji Polityki Społecznej i Rodziny: - W wielu przypadkach wyjazd do Anglii nie jest fanaberią, ale aktem rozpaczy i desperacji. Kluzik-Rostkowska jako przyczyny takiego stanu rzeczy podaje, podobnie jak Balicki, niewiedzę o sposobach zapobiegania ciąży i słabą opiekę państwa nad samotną matką. W Anglii antykoncepcja jest darmowa. Jeśli kobieta nie chce pigułek, może dostać od lekarza darmowe prezerwatywy. Liczba Polek usuwających ciążę w Anglii nie zaskakuje też działaczy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, afiliowanej przy Radzie Ekonomiczno-Społecznej ONZ. - Tygodniowo odbieramy dwa, trzy telefony od kobiet, które chcą się dowiedzieć szczegółów na temat aborcji w Anglii - mówi Aleksandra Józefowska z Federacji. - Niektóre są ofiarami gwałtu. Choć w Polsce mają prawo do aborcji, wolą wyjechać za granicę. Mówią, że nasi lekarze nie chcą pomóc. Ewa Piotrowska, rzecznik prokuratora generalnego, tłumaczy: - Nie ma przepisu, który zmusiłby lekarza do usunięcia ciąży. Ale jeśli odmowa przyczyni się do narażenia zdrowia i życia pacjentki, lekarz odpowiada tak samo jak za nieudzielenie pierwszej pomocy - dodaje. Żeby pozbyć się ciąży, Polki wyjeżdżają też do Czech, Niemiec i Holandii. Do klinik w Czechach jeżdżą głównie mieszkanki regionów przygranicznych. Aborcja kosztuje tam ok. 2 tys. zł. W Holandii i Niemczech jest kilkakrotnie drożej, żeby jej dokonać bezpłatnie, trzeba mieć numer ubezpieczenia, czyli legalną pracę - a tamtejsze rynki nie są tak skore do zatrudniania Polaków jak Anglia.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
8°C Wtorek
wieczór
6°C Środa
noc
4°C Środa
rano
7°C Środa
dzień
wiecej »

Reklama