„Jeśli pozwolimy na budowę kolejnego kościoła, to w ciągu najbliższych dziesięcioleci chrześcijanie nawrócą muzułmanów Indonezji”. Ogłoszenie tej treści wydali muzułmanie tego kraju zrzeszeni we Froncie Obrony Islamu.
Zablokowali oni budowę katolickiej świątyni w mieście Tangerang, leżącym 25 km od stołecznej Dżakarty. Problem jednak w tym, że władze tego islamskiego kraju wydały oficjalne pozwolenie na wzniesienie kościoła.
Ks. Benny Susetyo, sekretarz komisji ds. dialogu międzyreligijnego przy indonezyjskim episkopacie podkreśla, że takie działania mają na celu podsycenie międzyreligijnych podziałów i wzniecenie nienawiści wymierzonej w mniejszości. Podobnego zdania są przedstawiciele umiarkowanego islamu, według których kościół mogący pomieścić 11 tys. wiernych nie jest zagrożeniem, ale znakiem wolności religijnej.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.