W przełomowym dla Chin olimpijskim roku przerwane zostało milczenie wokół kolejnego tematu tabu: polityki demograficznej - pisze Polityka.
Od trzech dziesięcioleci obowiązuje zasada: jedna rodzina - jedno dziecko. Jak każda, z czasem obrosła coraz liczniejszymi wyjątkami. Chiny wyraźnie wyhamowały: ze współczynnika rozrodczości 5,8 (dziecka na statystyczną kobietę w odpowiednim wieku) za czasów Mao w latach 60. - do 1,8 dzisiaj, co nie zapewnia prostej reprodukcji. Na 2033 r. ma przypaść szczyt populacji - 1,5 mld osób - a później ma ona zacząć spadać. W perspektywie jeden dorastający Chińczyk będzie miał na utrzymaniu dwójkę rodziców i czworo dziadków. l nawet tutaj zaczyna lokalnie brakować siły roboczej. To skłaniałoby ku bardziej elastycznej polityce rodzinnej. Ale też poprzednia taka dyskusja w 1983 r. i moment słabości władz kosztował narodziny dodatkowych 30 mln dzieci. Teraz pierwszą jaskółką mogłaby być zasada, że przy powtórnym ożenku, jeśli on ma dziecko z poprzedniego związku, ale ona nie ma, dostaną na nie przydział. No i jest jeszcze kłopot z nadmiarem chłopców. Dziś na 100 urodzonych dziewczynek przypada ich 118, podczas gdy światowa średnia mieści się w przedziale 103 -107 - pisze Polityka.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.