Małżeństwo z Ohio twierdzi, że nie zostało poinformowane, iż wykrytą w okresie prenatalnym chorobę ich dziecka można leczyć operacyjnie. Jedyną opcją, którą zaproponowano w ośrodku George'a Tillera w mieście Wichita wobec ich 33-tygodniowej córeczki, była aborcja - donosi Nasz Dziennik.
Jej koszt miał wynieść 15 tys. dolarów. Właśnie na nią szli. Pomoc dotarła dosłownie w ostatniej chwili, od spotkanej na ulicy kobiety, która pokazała im klinikę pro-life. Rodzice zobaczyli też plansze przedstawiające aborcyjne procedury. Odstąpili od pierwotnej decyzji. Teraz pieniądze zostaną wydane na leczenie dziecka. Kim była napotkana kobieta? Jennifer McCoy, skromna wolontariuszka. Właśnie pełnila dyżur na chodniku przy aborcyjnym zakładzie Tillera, gdy spotkała parę ze stanu Ohio (według szacunków 90 procent osób zgłaszających się tu to zamiejscowi), zmierzającą na umówione spotkanie w tym ośrodku. Zdarzenie miało miejsce w ubiegły poniedziałek. McCoy przekonała tych ludzi, żeby weszli następnymi drzwiami - do centrum medycznego Choices Medical Clinic, które pomaga kobietom w ciąży i ich dzieciom. Po wizycie lekarskiej i wykonaniu USG rodzice dowiedzieli się, że podejrzewaną u ich 33-tygodniowego dziecka chorobę można leczyć operacyjnie. Do tego momentu jedyną proponowaną im opcją była aborcja. Jak powiedzieli McCoy, Tiller za jej wykonanie zażądał 15 tysięcy dolarów. Teraz te pieniądze zostaną przeznaczone na pomoc potrzebną ich córeczce. Jak wynika z relacji rodziców, przełomowe znaczenie dla decyzji "za życiem" miała dla nich wystawa grafik przedstawiających abortowane dzieci. Obejrzeli ją w "ciężarówce prawdy", jednej z tych, jakimi organizacja Operation Rescue objeżdża różne miejsca w Stanach Zjednoczonych. - Nie mogliśmy tego zrobić naszemu dziecku - usłyszała Jennifer McCoy. Według Troya Newmana, przewodniczącego Operation Rescue, ten przypadek po raz kolejny dowodzi, jak fałszywy jest pretekst dotyczący "zdrowia psychicznego", wykorzystywany jako przesłanka w tego typu aborcjach okołoporodowych. - Zatrzymanie dziecka przyniosło tej parze ulgę, a cierpieliby umysłowo i emocjonalnie z powodu utraty córeczki - powiedział Newman. - Aborcja w żadnym wypadku nie spełnia standardów "poważnego i nieodwracalnego uszkodzenia" zdrowia psychicznego matki, jeśli ciąża byłaby kontynuowana. To dowód na to, że Tiller i jego kohorty wciąż fabrykują fikcyjne usprawiedliwienia dotyczące zdrowia psychicznego, aby czerpać profity z drogich "późnych" aborcji, w oczywisty sposób nielegalnych - dodał. Tego samego dnia po południu Jennifer McCoy rozmawiała z młodą kobietą w 12. tygodniu ciąży. Również ona zdecydowała się pójść do Choices Medical Clinic zamiast do zakładu Tillera. Wielkie wrażenie zrobiły na niej obrazy z "ciężarówki prawdy". Po rozmowie z McCoy młoda matka zaoferowała nawet, że podobnie jak ona będzie pełnić wartę na zewnątrz ośrodka Tillera. W trakcie swoich działań McCoy pozostawała w kontakcie z terapeutką z Operation Rescue. Jak podaje ta organizacja, 31 lipca inny doradca pracujący przy tym zakładzie, wolontariusz z Kansas Coalition for Life, rozmawiał z kobietą, która powiedziała, że miała umówioną wizytę w klinice aborcyjnej Tillera. Wraz z towarzyszącym jej mężczyzną zatrzymali się przy "ciężarówce prawdy". Wzięli oferowaną im literaturę. I odeszli z tego miejca. - Te trzy zdarzenia w dramatyczny sposób ilustrują sukcesy, jakie można odnieść, gdy grupy pro-life działają jako partnerzy - uważa Troy Newman. - Nasza "ciężarówka prawdy" dotyka serc tych kobiet, dając pracującym na ulicy terapeutom sposobność skierowania ich do kliniki pro-life, gdzie z kolei mogą otrzymać pomoc praktyczną - wskazał. Nieustanne dyżury obrońców życia przed niesławnym zakładem aborcyjnym Tillera w godzinach jego otwarcia mają głęboki sens. W ich prowadzeniu Operation Rescue na co dzień współpracuje z Kansas Coaliton for Life. KCFL ustawiła przy tym ośrodku krzyż i koordynuje działalność około czterystu wolontariuszy, którzy modlą się oraz prowadzą doradztwo wśród kobiet zmierzających do bram Tillera. Z kolei Choices Medical Center oferuje darmowe badanie ultrasonograficzne 4D dla kobiet zdecydowanych pierwotnie na aborcję. Prowadzi też hospicjum perinatalne. Takie hospicja pomagają rodzicom, których nienarodzone dziecko jest nieuleczalnie chore i może umrzeć wkrótce po porodzie. Opieką objęta może zostać cała rodzina. "Ciężarówki prawdy" to samochody z wyeksponowanymi zdjęciami ofiar aborcji. Operation Rescue posiada dziewięć takich pojazów, które realizują swoją misję, jeżdżąc po całym kraju. Były już w setkach miejsc, wzdłuż i wszerz Ameryki. Sama inicjatywa zrodziła się z odkrycia, że setki milionów Amerykanów - po trzydziestu latach od legalizacji aborcji w tym kraju - ciągle jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego, jak wyglada aborcja, najczęściej wykonywana operacja w USA. "Ci ludzie nigdy nie widzieli prawdy - aż do teraz" - stwierdzają na swoich stronach internetowych członkowie Operation Rescue. Jak zaznaczają, konfrontacja z prawdą przyczyniła się do uratowania wielu istnień ludzkich.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.