O miejscu i zadaniach kobiet w Kościele mówiły uczestniczki jednego z popołudniowych paneli dyskusyjnych drugiego dnia Kongresu Kultury Chrześcijańskiej w Lublinie.
W spotkaniu „Kobiety a Kościół: wspólnota wartości, zatroskania i oczekiwań” uczestniczyły s. Małgorzata Chmielewska, Anna Saj, dr Dorota Kornas-Biela i Joanna Krupska. Panel przy pełnej sali słuchaczy prowadziła Katarzyna Kolenda-Zaleska. S. Małgorzata Chmielewska ze wspólnoty Chleb Życia, zwróciła uwagę, że pytanie o rolę kobiet w Kościele ma sens tylko wtedy, gdy towarzyszy mu drugie, o rolę mężczyzn. - Dla mnie Kościół jest wspólnotą komplementarnych darów i wzajemnej służby. Zarówno kultura, jak życie społeczne i polityczne wmawia nam, że istnieje walka płci, a Kościół niesie przesłanie pokoju i jedności. Bóg stworzył mężczyznę i kobietę komplementarnie. Jedni drugim jesteśmy potrzebni – zapewniała. Przekonywała, że nie jest dobrze, gdy wciąż dominującym modelem życia parafialnego, zwłaszcza na wsi, jest odizolowany proboszcz i „cała reszta”. Podkreśliła, że ta sytuacja jest ciężka zwłaszcza dla kobiet, które pozostają same z dramatami życia rodzinnego i problemami w wychowaniu dzieci. - Kobiety potrzebują nie tylko wsparcia, ale wręcz forum, gdzie byłaby możliwość wspólnej modlitwy i wspierania się. Ja osobiście znam jedno parafialne duszpasterstwo samotnych matek, a przecież jest ich tysiące – mówiła. Wzywała kobiety, by poczuły odpowiedzialność za cały Kościół, za inne kobiety, które mają problemy, ale także za mężczyzn, w tym kapłanów. - Naszym powołaniem nie jest być kościelną florystyką, ale wspieranie w wychowaniu, dzielenie się naszą intuicją, inteligencją, zdrowym rozsądkiem – podkreślała. Zauważyła też, że potrzeba dobrego wychowania – w seminariach, szkołach, w zakonach, bo od tego zależy, czy kobiety i mężczyźni będą razem szli do Chrystusa, czy też „obok siebie, kopiąc się po kostkach”. Pedagog dr Dorota Kornas-Biela z KUL wypominała kobietom, że brakuje im „siostrzanej solidarności” i wzajemnego wspierania się. Nakreśliła problemy, z jakimi spotykają się w Kościele kobiety samotne i mężatki. Zauważyła, że potencjał tych pierwszych bywa często niewykorzystany, bo albo z powodu obaw przed niezrozumieniem czy posądzeniem o złe intencje nie chcą się angażować w życie Kościoła, albo – „nikt ich nie najął”. - Te kobiety same nie wiedzą, ile mogą dać, jeśli się zaangażują. I to jest też dla nas zadanie, żeby je w to życie włączać – mówiła. Podkreśliła też, że to właśnie kobiety samotne mogą pokazać, że macierzyństwo nie jest celem życia kobiety, choć z pewnością jest „wspaniałym sposobem”, by być bezinteresownym darem z siebie. Mówiąc o roli kobiety w rodzinie dr Kornas-Biela wyliczała dziedziny, w których kobiety potrzebują większego wsparcia ze strony Kościoła. To m.in. kwestia planowania rodziny czy wsparcia w sytuacji dylematów moralnych przed urodzeniem dziecka, które pojawiają się na skutek rozwoju medycyny. Oczekiwałaby tu większej edukacji kapłanów w tym zakresie, ale podkreślała, że takiego wsparcia musza też udzielać same kobiety. Zauważyła także, że jest mnóstwo kobiet, których zawodowe kompetencje nie są wykorzystane, a które jako wolontariuszki mogłyby wspierać rodzinę w procesie wychowania dzieci, który w rodzinach nierzadko szwankuje. Mogłyby to robić w ramach działalności parafialnej, sprawiając, że parafia stawałaby się bardziej wspólnotą. O wsparciu, jakiego udzielają sobie wzajemnie kobiety w Kościele, mówiła Anna Saj, związana z Ruchem Magnificat. Ruch, inspirowany ewangelicznym spotkaniem Maryi i św. Elżbiety, powstał 23 lata temu w USA, dziś ma kilkadziesiąt oddziałów. W Europie jest obecny od 13 lat, drugi oddział powstał 10 lat temu, w Lublinie. W spotkaniach lubelskich uczestniczy od 200 do 500 kobiet, raz na kwartał. Ruch skupia kobiety z różnych warstw społecznych i wykonujące różne zawody, próbujące we wspólnocie rozeznać, jakie jest powołanie każdej z nich. - W Kościele jako kobieta jestem żoną mojego męża, sprawujemy razem sakrament małżeństwa od 20 lat, owocem naszej miłości jest szóstka dzieci. Sprawowanie sakramentu małżeństwa jest moim największym zaangażowaniem w Kościele – mówiła prelegentka. Na kobiecy charakter Kościoła zwracał uwagę Joanna Krupska ze Związku Dużych Rodzin, matka siedmiorga dzieci. Podkreśliła, że figurą Kościoła jest Maryja a o Kościele mówi się jako o matce wiernych. - Powołanie Kościoła do bycia matką, odpowiada też powołaniu kobiety do bycia matką. Także budowanie rodziny przypomina budowanie Kościoła – mówiła. Mówiąc o realizowaniu się kobiety poprzez macierzyństwo zwróciła uwagę, że choć nie każda kobieta jest fizycznie matką, macierzyństwo pozostaje zawsze filarem kobiecej wrażliwości. Pomaga to kobietom realizować się w pracy, wymagającej budowania więzi i wyjaśnia obecność wielkiej liczby kobiet w organizacjach niosących pomoc. Sama prelegentka jest przewodniczącą Związku Dużych Rodzin, przedmiotem zatroskania którego jest sytuacja polskiej rodziny.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.