- To kampania nienawiści, która zagraża narodowej jedności kraju - przestrzega arcybiskup miasta po zabójstwie siedmiu osób. Sytuację chrześcijan w tym irackim mieście przybliża Gazeta Wyborcza.
Zaczęło się miesiąc temu - przypomina Gazeta. Najpierw w mieście ktoś zaczął rozrzucać ulotki wzywające chrześcijan do przyjęcia islamu, w przeciwnym razie grożąc im śmiercią. Pojawiły się też wezwania do płacenia przez chrześcijan dżizji, czyli podatku dla władz uiszczanego w początkach islamu przez przedstawicieli innych religii na zdobytych przez muzułmanów terenach. Potem co kilka dni w mieście znajdowano ciało z przestrzelonymi nogami i głową. Za każdym razem okazywało się, że ofiara to chrześcijanin. W sumie od początku października w ten sposób zginęło siedem osób: sklepikarze, robotnicy, pracownik apteki, nastolatek. - To, co dzieje się z naszymi braćmi w Mosulu, zasługuje na najwyższe potępienie - grzmiał wczoraj odpowiedzialny za Mosul arcybiskup Kirkuku Louis Sako, który jest jednocześnie szefem komitetu irackich biskupów ds. dialogu między religiami. - Prześladowanie, porwania i morderstwa to naruszenie narodowej jedności. Pamiętajmy, że chrześcijanie to rdzenni mieszkańcy Iraku, którzy chcą tylko spokojnego i godnego życia - tłumaczył w specjalnym oświadczeniu abp. Sako. Jest on następcą arcybiskupa Paulosa Faradża Rahho, który w marcu br. zmarł po porwaniu go przez nieznanych sprawców - przypomina Gazeta. W czerwcu amerykański "New York Times" napisał, że arcybiskup zginął, bo przestał przekazywać haracz rebeliantom z al Kaidy. Według gazety większość miejscowych parafii od kilku lat regularnie płaci terrorystom. Pieniądze pochodzą z niedzielnych zbiórek w kościele, wpłat parafian czy dotacji zagranicznych darczyńców. Morderstwa i zastraszanie chrześcijan w Mosulu kilka dni temu potępiła iracka Rada Ulemów (sunnickich duchownych) przypomina Gazeta. - Prześladowanie i dyskryminacja wyznawców innych religii są zakazane w islamie - napisano w oświadczeniu. Szacuje się, że od czasu obalenia Saddama Husajna wiosną 2003 r. z Iraku uciekło pół miliona chrześcijan. Co najmniej kilkuset zginęło, w tym kilku księży. W kraju zostało jeszcze ok. 700 tys. chrześcijan (głównie kościoła chaldejskiego, uznającego władzę papieża), co stanowi ok. 3 proc. Irakijczyków.
Chodzi o zabezpieczenie przed zagrożeniami płynącymi z Rosji.
W sobotę rebelianci M23 przejęli kontrolę nad miastem Masisi w prowincji Kivu Północne.
W tle konflikty zbrojne oraz kwestie symboli religijnych i hidżabów.