Chyba tak już jest, że w powszechnym odczuciu nauczanie Kościoła odnośnie do rodziny wydaje się skoncentrowane na sporze wokół spraw związanych z prokreacją i obroną instytucji małżeństwa przed zrównaniem jej z innymi, niemałżeńskimi związkami. Benedykt XVI w swojej homilii, wygłoszonej na zakończenie V Światowych Dni Rodziny w Walencji do tych głośnych problemów ledwo się odniósł.
Skoncentrował się na raczej na przypomnieniu spraw podstawowych. Wydawałoby się oczywistych. Jednak jeśli głębiej się nad tym zastanowić, chyba pomijanych albo zbyt mało w świadomości ludzkiej obecnych. A bez nich nie sposób sensownie o rodzinie rozmawiać. Najważniejszym zadaniem rodziny jest dla następcy Piotra wychowanie. Akcentowi, jaki stawia się na wolności jednostki, która przejawia się w czasem w próbach ograniczenia możliwości wpływania rodziców na dzieci, papież przeciwstawia prawdę o tym, że człowiek nie wzrasta w próżni. „Żaden człowiek nie dał sobie życia sam z siebie ani samodzielnie nie posiadł sam podstawowej wiedzy o życiu. Wszyscy otrzymaliśmy od innych życie i podstawowe prawdy o nim i jesteśmy powołani do osiągnięcia doskonałości w relacji i miłosnej wspólnocie z innymi. (...) Kiedy rodzi się dziecko, przez relacje ze swymi rodzicami zaczyna należeć do tradycji rodzinnej, która ma jeszcze starsze korzenie. Wraz z darem życia otrzymuje całe dziedzictwo doświadczeń. W związku z tym rodzice mają prawo i niezbywalny obowiązek przekazania go dzieciom: wychowywania ich do odkrywania swej tożsamości, wprowadzania ich w życie społeczne, w odpowiedzialne korzystanie z ich wolności moralnej i ze zdolności do kochania przez doświadczenie bycia kochanymi, zwłaszcza zaś w spotkaniu z Bogiem” – mówił Ojciec Święty. To prawda. Ograniczanie rodzicom możliwości oddziaływania na dzieci wiąże się nieuchronnie z przyznaniem tego prawa innym, uzurpującym sobie prawo do posiadania jedynie słusznych i nowoczesnych poglądów. W tym kontekście Benedykt XVI zwrócił delikatnie uwagę na znaczenie rodziny wielopokoleniowej. Rozerwanie więzów między dorosłymi dziećmi a ich rodzicami, tak często spotykane w cywilizacji Zachodu, powoduje, że dzieci pozbawione są możliwości obcowania z tymi, którzy mogliby ich swoim bogatym życiowym doświadczeniem wzbogacić. Dla chrześcijanina, zastanawiającego się nad tym, jak przekazywać wiarę nie gwałcąc wolności dziecka, bardzo ważnym wydaje się także przypomnienie przez Benedykta XVI złożonego charakteru dochodzenia przez młodego człowieka do przyjęcia Boga. „Wiara nie jest zwykłą spuścizną kulturową, ale ciągłym działaniem łaski Boga, który powołuje, jak również wolności człowieka, który może przystać bądź nie na to powołanie. Chociaż nikt nie odpowiada za drugiego, to jednak rodzice chrześcijańscy powołani są do tego, by dać wiarygodne świadectwo swej wiary i nadziei chrześcijańskiej. Winni sprawić, aby powołanie Boga i Dobra Nowina Chrystusa dotarły do ich dzieci w sposób jak najbardziej czytelny i autentyczny”. (...) W ten sposób stałe świadectwo małżeńskiej miłości rodziców, przeżywanej z wiarą i przesyconej nią, oraz pełne uczucia wsparcie ze strony wspólnoty chrześcijańskiej, sprzyjać będą osobistemu podejściu dzieci do samego daru wiary, odkryciu dzięki niej głębokiego sensu własnego istnienia oraz poczuwaniu się tym samym do dumy i wdzięczności za ten dar”. Obyśmy w zgiełku upraszczających sprawę rodziny ujęć częściej spotykali się z takimi głosami oświeconego wiarą rozsądku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.