Zapewne argument „inni są jeszcze gorsi" nie jest wystarczającym wytłumaczeniem wobec poważnych zarzutów. Ale nieuwzględnianie rzeczywistej sytuacji jest manipulacją.
Amerykański biskup Thomas Wenski, komentując efekty programu zwalczania i zapobiegania nadużyciom seksualnym wobec nieletnich, jaki od pięciu lat realizuje Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych, zwrócił uwagę na niesłychanie ważny, a raczej przemilczany aspekt sprawy. Mówiąc w skrócie, zauważył, że problem molestowania nieletnich nie dotyczy wyłącznie księży katolickich. Więcej – dał wyraźnie do zrozumienia, że liczba tego typu przestępstw wśród duchownych Kościoła jest proporcjonalnie mniejsza, niż liczba takich zdarzeń w skali całego społeczeństwa. Czyli procent Amerykanów dopuszczających się molestowania nieletnich jest większy, niż procent księży, którzy coś takiego zrobili. Cieszę się, że ta oczywista prawda wreszcie trafia do mediów. Ja usłyszałem ją pierwszy raz już kilka lat temu, gdy prawniczy i medialny szum wokół seksualnych nadużyć amerykańskich księży dopiero nabierał rozpędu. Pamiętam rozmowę z abp. Szczepanem Wesołym, który mówił właśnie o tym. Tłumaczył, że nadużycia seksualne wobec dzieci to od lat poważny problem w USA, a skierowanie ataku na księży to tylko odwracanie uwagi od rzeczywistych rozmiarów zjawiska i bezradności władz wobec niego. A przy okazji znakomity sposób na zmniejszenie wpływu katolików na życie społeczne i wyciągnięcie z kościelnej kasy sporych sum. Zapewne argument „inni są jeszcze gorsi” nie jest wystarczającym wytłumaczeniem wobec poważnych zarzutów. Ale udawanie, że jakiś bolesny problem dotyczy tylko jednej wąskiej i wyselekcjonowanej grupy w społeczeństwie, grupy bardzo łatwej do wskazania, bo jest „na świeczniku”, to zwykłe nadużycie. Jest czymś oczywistym, że ludzie intuicyjnie stawiają księżom wyższe wymagania. Ale nie można zapominać, że księża to nie anioły, lecz zwykli ludzie, kształtowani w konkretnych rodzinach, w konkretnym społeczeństwie. Pewien wiekowy ksiądz, słysząc utyskiwania swoich parafian na jakiegoś proboszcza lub wikarego, mawiał: „A tak go sobie wychowaliśta”. W ten prosty sposób przypominał starą prawdę, że księża są nie tylko „dla ludu”, ale również „z ludu”. Inaczej mówiąc, jaki lud, tacy księża.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.