Wybór nowego patriarchy Moskwy rozbudził nowe nadzieje. Katolicy liczą na to, że prawosławie rosyjskie, po okresie kontestowania, oficjalnie z powodu sporów wewnątrzprawosławnych, znów włączy się w dialog ekumeniczny. Konstantynopol, że uda się w końcu doprowadzić do panprawosławnego soboru, który rozwiąże najbardziej palące dla chrześcijaństwa wschodniego problemy.
Kiedy w październiku 2007 roku delegacja Patriarchatu Moskiewskiego zbojkotowała obrady Międzynarodowej Komisji Mieszanej do spraw Dialogu Teologicznego między Kościołem Katolickim i Prawosławnym w Rawennie mogło się wydawać, że krok ten nie musi wpłynąć negatywnie na dialog ekumeniczny. Jednak kiedy w maju 2008 Moskwa odrzuciła ustalenia końcowe zawarte w dokumencie z Rawenny, a na przełomie września i października tego roku nie wzięła udziału w odbywającym się na Krecie spotkaniu komitetu koordynacyjnego tejże komisji było już jasnym, że sprawa jest poważna. Powód bojkotu ciągle był ten sam: obecność w komisji przedstawicieli wspieranego przez Konstantynopol, a nieuznawanego przez Moskwę prawosławnego Kościoła Estonii. To, że Moskwa zdecydowała się poświęcić sprawę pojednania chrześcijan w zamian za wzmocnienie swojej pozycji w świece prawosławnym może oburzać. Prawdą jednak jest, że dialog pomijający któryś z prawosławnych Kościołów nie ma sensu. Ewentualne pojednanie z katolikami tylko części prawosławia doprowadziłoby do nowych podziałów w łonie tradycji wschodniej, Pozostaje więc czekać na rozwiązanie problemu przez samych prawosławnych. A to łatwe nie będzie. Bartłomiej I, ostentacyjnie wręcz demonstrujący swoją przyjaźń z Rzymem, nie może liczyć na poparcie wszystkich ważnych graczy swojego Kościoła. Wymownym tego przykładem jest niedawne wystąpienie Metropolity Ambrożego z Greckiego Kościoła Prawosławnego krytykującego patriarchę za „przekraczanie dopuszczalnych granic” w dialogu z katolikami. Moskwa tymczasem gra twardo: ciągle oskarża katolików o prozelityzm, nie godzi się na spotkanie patriarchy z papieżem i proponuje zaprzestanie troski o odbudowę jedności na rzecz partnerstwa w walce o chrześcijańskie wartości. Jednak jej pozycja, obecnie dość mocna, nie jest zbyt pewna. Ciągle grozi jej utrata Ukrainy, na której ciągle słychać głosy domagające się autokefalii dla tamtejszego prawosławnego Kościoła. Bez Ukrainy Moskwa straci pozycję zdecydowanie największego spośród Kościołów prawosławnych. W tym kontekście zapowiadane wznowienie prac nad przygotowaniem panprawosławnego soboru, który uregulowałby wewnątrzprawosławne relacje, wydaje się krokiem w dobrym kierunku. Wcale nie musi on jednak doprowadzić do rozwiązania problemu. Gdy spojrzeć na historię widać, że sobory konsolidowały zwolenników takiej czy innej idei, ale raczej nie odbudowywały jedności. Ba, czasem generowały nowe podziały. I nie do końca wiadomo, czy przechylenie się w świecie prawosławnym szali na korzyść drugiego czy trzeciego Rzymu (Konstantynopola czy Moskwy) rzeczywiście przyniesie zdecydowane kroki w kierunku pojednania z katolikami. Zwłaszcza Moskwa wydaje się skora do wzmacniania swojej pozycji bez oglądania się na inne chrześcijańskie wyznania. Jedno wydaje się dziś pewne: jeśli strony nie okopią się na swoich pozycjach próbując poczekać na lepsze (dla siebie) czasy, sporo się będzie działo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.