Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan zwyciężył w niedzielnych wyborach prezydenckich, zdobywając 56,4 proc. głosów - poinformowała turecka telewizja, powołując się na wstępne wyniki, po przeliczeniu 43 proc. głosów.
Konserwatywny premier Recep Tayyip Erdogan, który od ponad 10 lat dominuje w tureckiej polityce, w niedzielę wygrał pierwsze powszechne wybory prezydenckie w Turcji, zdobywając większość głosów - potwierdziła Najwyższa Komisja Wyborcza (YSK).
"Wstępne wyniki pokazują, że Erdogan zdobył większość ważnych głosów" - powiedział na konferencji prasowej szef YSK Sadi Guven.
"Jutro przedstawię liczby. Otrzymaliśmy ponad 99 proc. głosów. Jutro ogłosimy wstępne rezultaty" - oświadczył.
Wcześniej minister sprawiedliwości Bekur Bozdag na swoim oficjalnym profilu na Twitterze napisał, że "przewodniczący Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) i premier Turcji Recep Tayyip Erdogan został pierwszym prezydentem wybranym przez naród".
W niedzielę Turcy po raz pierwszy wybierali prezydenta w bezpośrednich wyborach. Wcześniej szefa państwa wyłaniał parlament. Do udziału w głosowaniu uprawnionych było blisko 53 mln obywateli.
Wiceszef AKP Mustafa Sentop powiedział, że Erdogan zdobył nieco ponad 52 proc. głosów, a więc zapewnił sobie zwycięstwo już w pierwszej turze. Takie wstępne nieoficjalne wyniki, po przeliczeniu 99 proc. głosów, podają też tureckie media.
Według tureckich telewizji, po zapoznaniu się z nieoficjalnymi rezultatami, 60-letni Erdogan, który pozostaje u władzy od marca 2003 roku, udał się do XV-wiecznego meczetu Sultan Eyup w Stambule, by się pomodlić. Podobnie robili osmańscy sułtani po wstąpieniu na tron.
"Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do takiego wyniku" - powiedział, zwracając się do setek zwolenników zgromadzonych przed meczetem.
"Podniesiemy poziom naszej demokracji i będziemy nadal kroczyć ścieżką procesu pokojowego, by rozwiązać konflikt kurdyjski" - oświadczył Erdogan. "Oby Bóg dopomógł nam na naszej drodze" - dodał premier przed wyjazdem do Ankary, gdzie późnym wieczorem wygłosi przemówienie z balkonu siedziby swojej partii.
Z nieoficjalnych rezultatów, podawanych przez media tureckie, wynika, że główny rywal Erdogana, 70-letni były sekretarz generalny Organizacji Współpracy Islamskiej Ekmeleddin Ihsanoglu, zdobył w niedzielę ok. 38,9 proc. głosów. Był on kandydatem dwóch największych ugrupowań opozycyjnych: socjaldemokratycznej Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP) i Nacjonalistycznej Partii Działania (MHP).
Z kolei 41-letni Kurd Selahattin Demirtas, nominowany przez kurdyjską Ludową Partię Demokratyczną (HDP), otrzymał ok. 9 proc. głosów.
Ihsanoglu uznał swoją porażkę. "Mam nadzieję, że ten wynik jest korzystny dla tureckiej demokracji. Gratuluję panu premierowi i życzę mu sukcesów" - powiedział rywal Erdogana w siedzibie swojego sztabu wyborczego.
Z najnowszych nieoficjalnych danych wynika, że frekwencja wyniosła 74,4 proc. i była niższa niż się spodziewano. W marcowych wyborach samorządowych do głosowania poszło 89 proc. uprawnionych.
Przed wyborami Erdogan, który stoi na czele islamsko-konserwatywnej AKP, nie ukrywał, że w razie wyborczej wygranej chciałby rozszerzyć zakres władzy głowy państwa, a w tym celu wprowadzić odpowiednie zmiany w konstytucji. Obecnie rola szefa państwa w Turcji jest raczej symboliczna. Erdogan ma szansę na realizację swoich zamierzeń, ponieważ w 2015 r. odbędą się wybory parlamentarne, a jego AKP pozostaje najbardziej popularnym ugrupowaniem w kraju.
Od kilku lat, a szczególnie od ubiegłorocznych zamieszek w stambulskim parku Gezi, brutalnie stłumionych przez policję na polecenie premiera, opozycja oskarża Erdogana o skłonności autorytarne. Nie przekłada się to jednak na popularność kierowanego przez niego ugrupowania, ani jego samego.
Na ostatnim wiecu przed wyborami Erdogan powtórnie zapowiedział "stworzenie nowej Turcji". W mieście Konya, na południu kraju, w sobotę zapewnił, że podniesie standardy demokratyczne w kraju oraz jego wyniki gospodarcze, by Turcja stała się "światowym liderem i globalną potęgą". "Dla tego narodu nie ma nieosiągalnych marzeń czy nieosiągalnych celów" - mówił.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.