Światowa Organizacja Zdrowia bije na alarm, że przy obecnym tempie rozprzestrzeniania się wirusa Ebola do końca roku w Afryce Zachodniej choroba dotknie 1 mln 400 tys. osób
Misjonarze pracujący w tej części Czarnego Lądu wzywają do większego zacieśnienia współpracy między rządami krajów dotkniętych epidemią Eboli a niosącymi tam pomoc organizacjami międzynarodowymi i Kościołem.
„Naszym powołaniem jako bonifratrów jest służba do końca, nawet za cenę własnego życia, jeśli jest taka potrzeba. Musimy pomagać chorym i starać się powstrzymać epidemię! - mówi brat Moisés Martín z kurii generalnej Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego, popularnie zwanego bonifratrami. - Zdajemy sobie sprawę, że sami nie damy rady, stąd też nasza ścisła współpraca z organizacjami międzynarodowymi i miejscowymi władzami. Chcemy dalej nieść pomoc chorym, oni nie mogą pozostać sami! Zapłaciliśmy już za to wysoką cenę. W Liberii zmarło trzech bonifratrów, jedna zakonnica i pięciu naszych świeckich współpracowników. Natomiast w Sierra Leone wirus zabił 8 współpracowników, a nasz współbrat Manuel García Viejo, który jest lekarzem, został z powodu choroby przewieziony do Hiszpanii. Trudno mówić o realnym rozmiarze epidemii. Wiele osób jest zarażonych, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Apel Papieża jest bardzo ważny, ponieważ liczą się z nim na arenie międzynarodowej i jest szansa, że jego wołanie o pomoc zostanie wysłuchane. Ci ludzie potrzebują naszej pomocy, nie mogą pozostać sami”.
Cztery dni po katastrofie spod gruzów wciąż wydobywane są żywe osoby.
Wczorajsza noc była pierwszą od dłuższego czasu, gdy nie było masowych nalotów.
Wiec rozpocznie się w Paryżu niedaleko siedziby niższej izby parlamentu - Zgromadzenia Narodowego.
Łączna liczba zabitych we wznowionej 18 marca izraelskiej ofensywie wynosi 1042.
Ich autor jest oskarżony o seksualne i psychiczne wykorzystywanie kobiet.
Brakuje lekarstw i miejsc, w których mogliby schronić się ludzie...