Uzbrojony mężczyzna, który w piątek wziął dwie zakładniczki w sklepie jubilerskim Montpellier, na południu Francji, oddał się w ręce policji w sobotę nad ranem. Dwie pracownice sklepu, które przetrzymywał napastnik są całe i zdrowe - poinformowała prokuratura.
Napastnik, po wielu godzinach negocjacji, które prowadziła jednostka taktyczna policji RAID, poddał się bez walki.
"Około godziny 17 ten mężczyzna wszedł do sklepu jubilerskiego, ale nie usiłował niczego ukraść i motyw jego działania pozostaje niewyjaśniony" - powiedział AFP prokurator Christophe Barret.
Według Barreta było to napad z bronią w ręku, który nie miał związku z zamachami, jakie miały miejsce w Paryżu, gdzie przetrzymywano zakładników w sklepie koszernym na wschodzie francuskiej stolicy.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.