Dziesięć ciał wydobyła dotychczas tajlandzka policja z masowego grobu na terenie byłego obozu przemytników ludzi w dżungli na południu kraju. Nielegalni imigranci przybywają do Tajlandii w poszukiwaniu pracy i schronienia.
Ekshumacja trwa od piątku; według władz w masowym grobie jest ok. 30 ciał. Pierwszego dnia na terenie byłego obozu znaleziono jednego ocalałego, w sobotę - dwoje dzieci, które zabrano do szpitala.
Policja poinformowała, że wiedziała od dawna o istnieniu obozu, ale ze względu na jego położenie w gęstej dżungli przez długi czas nie była w stanie go zlokalizować. Według policji w masowym grobie znajdują się ofiary sporu między przemytnikami.
Identyfikacja wydobytych zwłok potrwa zapewne długo; konieczne jest uzyskanie porównawczych próbek DNA od krewnych ofiar, którzy muszą przyjechać do Tajlandii z Birmy i Bangladeszu.
Organizacja praw człowieka Human Rights Watch zaapelowała o niezależne śledztwo. "Odkrycie masowego grobu powinno skłonić rząd Tajlandii do zlikwidowania szajek przemytniczych, dzięki którym bogacą się urzędnicy, a cierpią bezbronni ludzie" - zaznaczył przedstawiciel HRW Brad Adams.
Do Tajlandii, która jest regionalnym centrum przemytu, a także do Malezji udają się nielegalni imigranci, w tym muzułmanie Rohingya z zachodniej Birmy i Bangladeszu. Decydują się oni na niebezpieczną przeprawę morską, by uciec przed prześladowaniami na tle religijnym i etnicznym w swych krajach oraz by znaleźć pracę. (PAP)
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.