"Polityka zagraniczna USA w wielu punktach jest zbieżna z stanowiskiem Stolicy Apostolskiej" - oświadczył rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi, wypowiadając się na temat czwartkowego przemówienia prezydenta Baracka Obamy do świata muzułmańskiego.
Obama - podkreślił rzecznik - postawił na pierwszym miejscu proces pokojowy na Bliskim Wschodzie. Ukazujący się w godzinach popołudniowych watykański dziennik "L'Osservatore Romano" powitał wystąpienie Obamy na uniwersytecie kairskim jako "nowy początek w stosunkach ze światem muzułmańskim". Dziennik napisał, że Barack Obama jest pierwszym prezydentem Stanów Zjednoczonych, który potrafił "wyjść poza polityczne formuły" i odwołał się do "wspólnych konkretnych interesów w imię człowieczeństwa i wspólnych aspiracji człowieka". Te dążenia - dodał "L'Osservatore Romano" - to "życie w pokoju i bezpieczeństwie, wspólny dostęp do edukacji, godna praca, miłość rodziny i wspólnota z Bogiem". Przypomnijmy: Prezydent Obama w przemówieniu wygłoszonym dziś w Kairze zapowiedział "nowy początek" w stosunkach ze światem muzułmańskim i wskazał jako jedyne rozwiązanie na Bliskim Wschodzie współistnienie dwóch państw: izraelskiego i palestyńskiego. Prezydent wezwał do pojednania, poświęcając szczególną uwagę konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu. Muzułmańskim słuchaczom przypomniał, że "grożenie Izraelowi zniszczeniem lub powtarzanie wstrętnych epitetów służy jedynie przywoływaniu holokaustu w umysłach Izraelczyków". Powiedział również: "Hamas musi zaprzestać stosowania przemocy, uznać zawarte porozumienia i prawo Izraela do istnienia". Jednocześnie podkreślił, że "sytuacja narodu palestyńskiego jest nie do zniesienia, a Stany Zjednoczone popierają słuszne palestyńskie dążenie do tego, by cieszyć się godnością, zyskać swoją szansę i mieć własne państwo". O władzach Autonomii Palestyńskiej powiedział: "Muszą one rozwinąć swą zdolność do rządzenia za pomocą instytucji, które służą potrzebom ich narodu". "Jednocześnie - jak stwierdził -Izraelczycy powinni uznać, że tak samo jak nie wolno odmawiać prawa do istnienia Izraelowi, nie wolno kwestionować go w odniesieniu do Palestyńczyków". Prezydent nie przedstawił planu pokojowego, czego oczekiwały niektóre kraje arabskie. Zapewnił jednak ponownie o swym osobistym zobowiązaniu do uczynienia wszystkiego, co w jego mocy, aby doprowadzić do zakończenia konfliktu, jak to obiecał obejmując prezydenturę. Odpowiedzialność za pokój - podkreślił Barack Obama - nie spoczywa wyłącznie na Izraelczykach i Palestyńczykach. Kraje arabskie również powinny uczynić co do ich mocy: pomóc Palestyńczykom rozwijać instytucje niezbędne do istnienia państwa. Powinny uznać Izrael i "wybrać postęp, zamiast kierować spojrzenie w przeszłość, co prowadzi jedynie do porażki na własne życzenie".
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.