Ponad 700 razy musieli interweniować strażacy usuwając skutki nawałnicy, jaka przeszła sobotniej nocy nad Wielkopolską. W wyniku burzy najbardziej ucierpiał Poznań i okoliczne miejscowości. Wielu odbiorców zostało pozbawionych dostaw prądu.
Zdarzeń w krótkim czasie było tak dużo, że musieliśmy wprowadzić tzw. priorytety ratownicze i w pierwszej kolejności realizowane były zadania stwarzające zagrożenia dla człowieka - powiedział PAP Sławomir Brandt z wielkopolskiej straży pożarnej.
W nocnych interwencjach w regionie brało udział ponad 2600 strażaków. Najczęściej mieszkańcy wzywali ich do połamanych drzew i uszkodzonych dachów. Odnotowano także ok. 60 podtopień. W wyniku ulewnych deszczy woda wdarła się także na najniższe kondygnacje trzech szpitali w Poznaniu: Kliniki Ginekologiczno-Położniczej przy ul. Polnej, do szpitala na poznańskich Garbarach i do Centrum Onkologii.
Jak powiedział PAP Mateusz Gościniak z ENEA Operator, w późnych godzinach nocnych bez prądu pozostawało ponad 130 tys. odbiorców w regionie. Do niedzielnego poranka, jak zaznaczył, udało się przywrócić dostawy energii do ok. 2/3 odbiorców. Najwięcej odbiorców zostało pozbawionych energii elektrycznej w okolicach Poznania, Szamotuł, Wrześni, Opalenicy, Gniezna oraz Leszna.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.