W koalicji rządowej w Niemczech narasta konflikt między bawarską CSU a kanclerz Angelą Merkel (CDU). Powodem jest różnicą zdań w kwestii uchodźców. CSU mówi o największym kryzysie koalicyjnym od 40 lat. W niedzielę spotkanie liderów partii tworzących rząd.
Premier Bawarii Horst Seehofer powtórzył w środę, że rząd musi "wreszcie" ograniczyć liczbę imigrantów. Doszliśmy do miejsca, w którym rozstrzygnie się, czy państwo działa, czy też całkowicie zawiodło - powiedział Seehofer, który jest też szefem bawarskiej CSU - partii tworzącej wraz z CDU i SPD wspólny rząd kierowany przez Merkel. Jego zdaniem uchodźcy paraliżują struktury państwa prawa.
We wtorek Seehofer postawił Merkel ultimatum, grożąc, że jeśli niedzieli postulaty jego partii nie zostaną wysłuchane, rozważy możliwość "podjęcia działań na własną rękę".
W sobotę ma dojść do spotkania w cztery oczy Seehofera i Merkel. Dzień później oboje spotkają się z trzecim liderem koalicji - szefem SPD Sigmarem Gabrielem.
Bawarski minister finansów Markus Soeder ocenił w rozmowie z "Sueddeutsche Zeitung" (wydanie czwartkowe), że relacje między obiema siostrzanymi partiami CDU i CSU znalazły się w najgłębszym kryzysie od 1976 roku, gdy ówcześni przywódcy tych partii, Helmut Kohl und Franz Josef Strauss poróżnili się o kandydaturę na kanclerza. Zdaniem Soedera obecna sytuacja jest "prawdziwym kryzysem koalicyjnym". CDU i CSU, która ogranicza swoją działalność do Bawarii, tworzą w parlamencie jeden klub poselski.
Jak pisze "Sueddeutsche Zeitung" Seehofer nie chciał zdementować spekulacji sugerujących, że w przypadku fiaska niedzielnego szczytu CSU może wycofać swoich trzech ministrów z rządu. "Jesteśmy przygotowani na wszystko" - oświadczył. Jak zaznacza telewizja ZDF, rzecznicy resortów kierowanych przez CSU na pytanie, czy ich partia będzie w przyszłości kierowała resortami, nie odpowiedzieli "tak".
Seehofer od tygodni atakuje Merkel wytykając jej m. in. otwarcie na początku września niemieckiej granicy dla uchodźców z Syrii, co jego zdaniem zachęciło także innych imigrantów z Bliskiego Wschodu do przyjazdu do Niemiec. Pomimo przywrócenia kontroli granicznych do Niemiec wjeżdża codziennie kilka tysięcy uciekinierów.
Merkel sprzeciwia się wyznaczeniu przez Berlin górnego pułapu liczby azylantów. Jej zdaniem wszystkie osoby uciekające przed prześladowaniami politycznymi lub wojną mają prawo do schronienia. Jak podkreśla, kwestii uchodźców nie można rozwiązać pojedynczymi decyzjami. Konieczna jest jej zdaniem współpraca z Turcją i Grecją oraz większa solidarność całej UE.
Granicząca z Austrią Bawaria jest głównym celem imigrantów wędrujących przez Bałkany do Niemiec i Szwecji. Tylko w poniedziałek przez przejścia graniczne na południowym odcinku weszło na teren Bawarii 10 tys. osób. We wtorek doszło 7,4 tys. kolejnych uchodźców.
Jak podała telewizja ZDF, niemieckie służby nie radzą sobie z rejestracją i rozlokowaniem nowo przybyłych. Imigranci, wśród których są małe dzieci i starcy, muszą w minusowych temperaturach godzinami pod gołym niebem czekać w kolejce na przekroczenie granicy. "Wolontariusze dokonują cudów, ale coraz bardziej prawdopodobne jest to, że dojdzie do wypadków śmiertelnych" - powiedział korespondent ZDF.
Policja bawarska krytykuje władze Austrii za niekontrolowane przepuszczanie imigrantów przez swoje terytorium do Niemiec.
W tym roku do Niemiec ma przyjechać według szacunków MSW ponad 800 tys. azylantów. W rzeczywistości ich liczba może sięgnąć nawet 1,5 mln.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.