Z udziałem kilkuset wiernych z Polski i Ukrainy w Łucku odprawiono dzisiaj Mszę św. z okazji 66. rocznicy tragedii wołyńskiej. Uroczystej Eucharystii koncelebrowanej w katedrze św. Apostołów Piotra i Pawła przewodniczył ordynariusz diecezji łuckiej bp Marcjan Trofimiak.
W homilii zachęcał do zastanowienia się nad „wielkim darem życia”. „Dar, który od Boga pochodzi, gdyż tylko on jest dawcą życia i nikt inny nie może drugiemu tego życia odebrać. Dzisiaj stajemy tu przy krzyżach i płonących zniczach, kwiatach. To symbol naszej pamięci o tych, którzy odeszli” – mówił kaznodzieja.
„Ich życie tak niespodziewanie zostało brutalnie przerwane. 66 lat temu 11 lipca 1943 r. ludzie zgromadzeni w kościołach na Mszach św. nie wiedzieli, że będzie to tylko część Mszy św., gdyż zbrodnicza ręka nie pozwoliła jej dokończyć, ginęli wierni i księża przy ołtarzach” - przypomniał hierarcha.
Bp Trofimiak podkreślił, że powraca uporczywie pytanie: „Dlaczego do tego doszło, skoro mieszkańcy ziemi wołyńskiej żyli przez kilkaset lat w zgodzie?" „Tego nie da się wytłumaczyć i zaprzecza wszelkiej logice” – zaznaczył biskup łucki.
„To pytanie powraca nie tylko na Wołyniu, gdzie płonęły wioski - zaznaczył hierarcha. - To pytanie unosi się nad zielenią lasów Wołynia, błękitem jego jezior, ale to pytanie unosi się także nad bezkresnymi stepami Kazachstanu, gdzie tak dużo bezimiennych mogił, nad śniegami Syberii, gdzie tak wielu naszych rodaków znalazło wieczny odpoczynek, to pytanie sięga do Kołymy, gdzie zgięło tak wielu księży, unosi się nad lasem katyńskim, nad Charkowem, Miednoje, Starobielskiem. Te nazwy znamy a ileż mogił pozostaje bezimiennych. I powstaje pytanie dlaczego brat podniósł rękę na brata. Możemy pytać w nieskończoność i nie znajdziemy odpowiedzi” – mówił bp Trofimiak.
Ks. kanonik Wiktor Makowski witając przybyłych przypomniał, ze każdego roku w drugą niedzielę lipca odprawiana jest Msza św. w intencji ofiar tragedii wołyńskiej. „Stajemy przy ołtarzu otoczonym krzyżami i symbolicznym cmentarzem. 66 krzyży przypomina nam, że minęło 66 lat od tamtej drugiej niedzieli lipca 1943 r. Co roku chcemy kontynuować msze św., które w 1943 r. zostały tak okrutnie przerwane Kainową ręką, ginęli wierni, ginęli księża przy ołtarzach” - mówił ks. Makowski. Podkreślił się, że podczas Mszy św. wznoszone są modlitwy za wszystkie ofiary wołyńskiej tragedii, o dar przebaczenia i miłość, która wszystko zwycięży.
W modlitwie wiernych odmówionej po polsku i ukraińsku modlono się za Kościół, aby uczył miłości i szacunku dla każdego człowieka, który jest dzieckiem Bożym i naszym bratem; za narody, aby szukały pokoju i wzajemnie się szanowały; za ofiary tragicznych wydarzeń na Wołyniu, aby Bóg przyjął ich cierpienie i otworzył im bramy królestwa wiecznej radości; za ofiary głodu na Ukrainie w latach 20 i 30 XX w., aby Pan dał im wieczne odpoczywanie; za ofiary wojen i przemocy, stalinowskich i hitlerowskich obozów koncentracyjnych, a szczególnie za tych, którzy ponieśli śmierć w Katyniu, Charkowie, Miednoje, Starobielsku, aby Bóg wprowadził ich do niebieskiej ojczyzny oraz za wszystkich ludzi, by umieli przebaczać sobie nawzajem.
W Mszy św. wzięli udział, m.in. przedstawiciele władz RP z Konsulatu Generalnego w Łucku. Obecni byli reprezentanci środowisk akademickich, m. in. prorektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II ks. prof. Stanisław Zięba oraz z Uniwersytetu im. Jana Pawła II w Krakowie ks. prof. Józef Marecki.
Na rzeź wołyńską złożył się szereg ludobójczych akcji dokonanych przez nacjonalistów ukraińskich przeciwko ludności polskiej i czeskiej zamieszkującej Wołyń oraz akcji odwetowych partyzantki polskiej. Podczas ciągnących się od 1942 do 1944 r. napadów, nasilonych w lecie 1943 r., wymordowano około 60 tys. Polaków i kilkanaście tysięcy Ukraińców, przy czym część tych ostatnich poniosła śmierć z rąk nacjonalistów ukraińskich za pomoc udzielaną Polakom lub za odmowę przyłączenia się do oprawców.
Ukraińcy nierzadko wykorzystywali fakt, że ludność polska gromadziła się podczas mszy w kościołach, dlatego często kościoły były otaczane, a wierni przed śmiercią byli torturowani w okrutny sposób.
Nacjonaliści ukraińscy mordowali także Żydów, Ukraińców i Czechów nieprzychylnych UPA, pomagających Polakom bądź współpracujących z ZSRR w 1941 r. Są oni obecnie często traktowani jako ofiary polskiej akcji odwetowej. Dużo ofiar było też wśród osób z małżeństw mieszanych.
Śledztwa w sprawie zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej Wołynia i Podola prowadzą obecnie terenowe oddziały Instytutu Pamięci Narodowej.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.