Grupa uzbrojonych mężczyzn zaatakowała we wtorek hotel w somalijskiej stolicy Mogadiszu i porwała dwóch francuskich doradców pracujących dla somalijskiego rządu - poinformowały władze i świadkowie.
Przedstawiciel somalijskich władz oświadczył, że Francuzi podawali się za dziennikarzy ze względów bezpieczeństwa. "Byli doradcami ds. bezpieczeństwa; przyjechali do Somalii, aby szkolić siły bezpieczeństwa" - powiedział anonimowy urzędnik.
Francuskie ministerstwo spraw zagranicznych potwierdziło porwanie dwóch francuskich urzędników pracujących jako doradcy ds. bezpieczeństwa dla somalijskiego rządu. W oświadczeniu wydanym w Paryżu poinformowano, że byli oni "na oficjalnej misji" oraz że "pomagali w kwestiach bezpieczeństwa rządowi prezydenta Szejka Szarifa Ahmeda". "Gdy tylko dowiedzieliśmy się o porwaniu, zmobilizowaliśmy wszystkie służby państwowe, w tym ambasadę w Nairobi, która zajmuje się sprawami Somalii" - powiadomiono.
Menedżer hotelu Sahafi, z którego porwano Francuzów, relacjonował, że około 10 napastników wtargnęło do hotelu, wycelowało broń w ochroniarzy i weszło do pokojów. Z jego relacji wynikało, że uprowadzeni Francuzi to dziennikarze. Hotel Sahafi jest popularny wśród ministrów z rządu prezydenta Ahmeda. Kilku z nich mieszka w nim i było w swoich pokojach w chwili porwania.
Rząd Ahmeda, wybranego w styczniu na prezydenta umiarkowanego islamisty, od maja stawia czoło ofensywie prowadzonej przez radykalnych islamistów z ugrupowań al-Szabab i Hezb al-Islamija, którzy ostatnio otrzymują też wsparcie ze strony zagranicznych "dżihadystów". Francja od wiosny zaangażowała się w szkolenie sformowanego w Dżibuti batalionu armii somalijskiej liczącego 500 żołnierzy. Ma ona tam bazę wojskową, w której stacjonuje 2,9 tys. żołnierzy.
Mogadiszu jest jednym z najniebezpieczniejszych miast na świecie. Codziennie dochodzi tam do starć między siłami rządowymi a islamistami. Porwano już tam wielu zagranicznych pracowników organizacji pomocowych i dziennikarzy. Obcokrajowcy porwani w Somalii zazwyczaj wypuszczani są po wpłaceniu okupu.(PAP)
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.