70 osób odniosło w niedzielę obrażenia podczas pierwszej w czasie tego karnawału bitwy na pomarańcze w mieście Ivrea, w Piemoncie na północy Włoch. Batalię obserwowało kilkanaście tysięcy osób.
Deszcz i nadzwyczaj surowe kontrole, obowiązujące we Włoszech, także w czasie karnawału z powodu zagrożenia terrorystycznego, nie odstraszyły miłośników mającej długą tradycję walki, w trakcie której setki uczestników obrzucają się tonami pomarańczy.
Najwięcej osób, które zgłosiły się do punktów pierwszej pomocy medycznej, odniosło obrażenia twarzy od uderzeń cytrusami. Kontuzji było jednak o połowę mniej niż przed rokiem - odnotowano po pierwszym z trzech tego rodzaju pojedynków.
Następne bitwy odbędą się w poniedziałek i w Ostatki, we wtorek. Trzydniowa batalia kończy co roku karnawał w Ivrei. Jego tradycja sięga średniowiecza.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.