Sześciu ludzi, z czego większość to menedżerowie filii rosyjskiej kompanii naftowej Łukoil, zginęło w środę w katastrofie śmigłowca Mi-8 w obwodzie wołgogradzkim. Dwie osoby zostały ranne - podały rosyjskie agencje.
Śmigłowiec kompanii Gazpromavia dokonywał oblotu rurociągu naftowego na zlecenie filii kompanii Łukoil - Łukoil-Wołgogradnieftiegaz.
Kłopoty z helikopterem, jak powiedział dowódca załogi, który wraz z drugim pilotem przeżył katastrofę, zaczęły się na wysokości 100 m; śmigłowiec zaczął drgać, a tuż przed zetknięciem się z ziemią słychać było trzask w okolicach ogona. W chwili zderzenia z ziemią zapalił się zbiornik paliwa. Dowódca zdołał wydobyć z kabiny drugiego pilota, zginął natomiast technik pokładowy.
W kompanii Gazpromavia utrzymują, że helikopter był sprawny, że był zbudowany w roku 2000, a remont przeszedł w roku 2007. Zdaniem ekspertów "drgania", o których wspomniał pierwszy pilot, mogą oznaczać poważne problemy z silnikiem, które doprowadziły do katastrofy.
Mi-8 to śmigłowiec wielozadaniowy. Był i jest produkowany w wielu wersjach, w tym pasażerskiej i transportowej.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.