Co najmniej 113 emigrantów z Haiti uratowano we wtorek po tym, gdy ich łódź wywróciła się i zatonęła u wybrzeży brytyjskiego terytorium zamorskiego Turks i Caicos na Oceanie Atlantyckim - poinformowała amerykańska straż przybrzeżna, której funkcjonariusze pomagali w akcji ratunkowej.
Wypadek miał miejsce w poniedziałek; do tej pory odnaleziono dwa ciała - poinformował rzecznik straży przybrzeżnej USA Barry Bena. Terytorium Turks i Caicos leży między południowymi Bahamami a północnym wybrzeżem Haiti.
Rozbitków wyławiano do małych łodzi i śmigłowców. Najciężej rannych przetransportowano helikopterem do Providenciales, największego miasta Turks i Caicos.
Wcześniej straż przybrzeżna USA informowała, że widziano zwłoki czterech osób, lecz jedynie dwa ciała wyłowiono; pozostałych dwóch nie znaleziono. Według rzecznika, możliwe, że zostały wyłowione przez władze Turks i Caicos.
Pozostałych uważa się za zaginionych, jednak szansa, że pozostają przy życiu jest minimalna. W chwili katastrofy na pokładzie łodzi było od 160 do 200 ludzi. Jak zapewniał Bena, kutry i samoloty wciąż pomagają władzom Turks i Caicos w poszukiwaniu ofiar.
Emigranci z Haiti często uciekają ze swego kraju na pokładzie niebezpiecznie przepełnionych łodzi, udając się w poszukiwaniu pracy najczęściej na Wyspy Bahama i Florydę.
W zeszłym tygodniu amerykańska straż przybrzeżna przechwyciła w tym rejonie 124 haitańskich emigrantów z - jak to określono - zdecydowanie przeładowanej łodzi. W poniedziałek zostali repatriowani na Haiti.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.