Salwadorska policja weszła w piątek wieczorem do lokalnej filii panamskiej kancelarii prawnej Mossack Fonseca, będącej w centrum afery "Panama Papers", i zarekwirowała dokumenty oraz komputery. Nikogo nie zatrzymano - poinformował prokurator generalny.
Władze Salwadoru ogłosiły w środę rozpoczęcie śledztwa, którego celem jest ustalenie, czy obywatele tego kraju w Ameryce Środkowej, których nazwiska pojawiają się w "Panama Papers", złamali prawo. Według prasy chodzi o 33 osoby.
Prokurator generalny Douglas Melendez udał się do oddziału kancelarii Mossack Fonseca w mieście San Salvador w piątek wieczorem. Na miejscu policja zarekwirowała ok. 20 komputerów i dokumenty. Przesłuchano też siedmiu pracowników kancelarii, ale nikogo na razie nie zatrzymano.
Władze zdecydowały się na interwencję, gdy zauważono, że personel usuwa szyld z nazwą kancelarii z fasady budynku.
Salwadorska filia Mossack Fonseca zapewniała "zaplecze biurowe" dla klientów kancelarii z całego świata - wynika z dokumentu zamieszonego przez urząd prokuratora generalnego na Twitterze.
Lokalny portal "El Faro" donosi, że obywatele Salwadoru wykorzystywali kancelarię, by kupować nieruchomości w kraju, nie deklarując tego władzom.
Z kancelarii Mossack Fonseca w Panamie wyciekło ok. 11,5 miliona dokumentów, które pokazują, jak znani i bogaci ukrywają przed fiskusem pieniądze w rajach podatkowych. W związku ze skandalem wokół "Panama Papers" rządy na całym świecie zaczęły badać, czy politycy, znani sportowcy oraz biznesmeni popełnili przestępstwa finansowe.
Dokumenty z lat 1977-2015 ujawniono w ub. niedzielę m.in. dzięki Międzynarodowemu Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ). Dotyczą one m.in. przyjaciół lub krewnych prezydentów Rosji Władimira Putina, Chin Xi Jinpinga czy Syrii Baszara el-Asada, argentyńskiego piłkarza Lionela Messiego czy hiszpańskiego reżysera Pedro Almodovara.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.