Rok temu przedstawiciele rządów Polski i Stanów Zjednoczonych podpisali umowę w sprawie instalacji w Polsce elementów amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej. Umowa dotychczas nie została ratyfikowana, nie ma też porozumienia w sprawie zasad stacjonowania amerykańskich żołnierzy.
Jeszcze administracja prezydenta George'a W. Busha zaproponowała umieszczenie w Polsce bazy 10 rakiet przechwytujących pociski balistyczne, w Czechach miałby stanąć radar. Obecna amerykańska administracja sprawdza sensowność i koszty projektu, rozważa także inne lokalizacje niż Polska i Czechy. Polska i USA negocjują tymczasem umowę o statusie amerykańskich wojsk - SOFA.
Umowę podpisali 20 sierpnia 2008 w Warszawie sekretarz stanu USA Condoleezza Rice i szef MSZ Radosław Sikorski. Podpisanie umowy z zadowoleniem przyjęły PO i PiS, zdaniem Lewicy należało zaczekać na nową administrację USA. Sejm dotychczas nie ratyfikował umowy.
W lipcu grupa byłych prezydentów, premierów i ministrów z krajów dawnego bloku wschodniego, wśród nich Aleksander Kwaśniewski, Lech Wałęsa i Vaclav Havel, w liście do prezydenta USA Baracka Obamy wyraziła zaniepokojenie stanem stosunków USA z Europą Środkową, uznając tarczę antyrakietową za test wiarygodności Waszyngtonu.
W lipcu dyrektor amerykańskiej Agencji Obrony Rakietowej (MDA) generał Patrick O'Reilly potwierdził, że Pentagon bada niezawodność techniczną i opłacalność projektu, rozważa też alternatywne rozwiązania dla lokalizacji elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Zastrzegł, że gdyby doszło do zmiany planowanej lokalizacji, to bez niespodzianek i "po wyczerpującej dyskusji" z rządami Polski i Czech. Analiza ma być gotowa na początku września, a wnioski zostaną przedstawione rządom obu tych krajów.
Sprawa tarczy była jednym z głównych tematów rozmów prezydenta Obamy w Moskwie na początku lipca. Obama zapewniał, że główny wpływ na decyzję w tej kwestii będzie miała ocena zagrożenia ze strony Iranu. Zadeklarował, że liczy na kompromis z Rosją, która naciska, by USA zrezygnowały z baz tarczy w Polsce i Czechach.
W listopadzie 2008 roku premier Rosji Dmitrij Miedwiediew zapowiedział, że w wypadku ulokowania elementów tarczy antyrakietowej w Europie Środkowej Rosja rozmieści w enklawie kaliningradzkiej rakiety taktyczne Iskander.
Zgodę na ulokowanie w Polsce bazy rakiet przechwytujących Polska wiązała z warunkiem wzmocnienia obrony powietrznej kraju systemami krótkiego i średniego zasięgu. Ustalono, że w Polsce będzie stacjonować bateria rakiet Patriot. Amerykanie proponują, by rotacyjnie stacjonowała bateria z rakietami ćwiczebnymi, strona polska chce, by były to rakiety w wersji bojowej, włączone w system obrony powietrznej kraju. W sprawie statusu żołnierzy obsługujących bazę tarczy i zestawy Patriot trwają rozmowy, dotyczące m.in. jurysdykcji polskich sądów w razie popełnienia przestępstwa przez żołnierza amerykańskiego w Polsce i zagadnień podatkowych.
System obrony przeciwrakietowej jest kontynuacją powziętej w latach 80. inicjatywy obrony strategicznej SDI, zwanej "gwiezdnymi wojnami". W założeniu wielowarstwowy - ma zapewniać obronę przed pociskami dalekiego zasięgu oraz wystrzelonymi z mniejszych odległości. System ma ochraniać terytorium USA i amerykańskie wojska rozlokowane w różnych częściach globu oraz - częściowo - terytoria sojuszników z NATO. Dotychczas elementy tarczy zostały ulokowane na Alasce i w Kalifornii, trzecia baza - w Europie Środkowej - miałaby wzmocnić ochronę wschodniego wybrzeża USA i ochronić część Europy.
Pociski przechwytujące nie zawierałyby żadnego ładunku wybuchowego, niszcząc cel samą energią uderzenia. Miałyby przechwytywać wrogie rakiety w środkowej fazie lotu, kiedy znajdują się najwyżej i poruszają się najwolniej. Według zapewnień Agencji Obrony Przeciwrakietowej - MDA - nie ma obaw, by zestrzelony pocisk balistyczny wyrządził szkody na ziemi - część jego szczątków pozostałaby nad atmosferą, a te, które by spadały w kierunku ziemi, spaliłyby się. Także pocisk przechwytujący, który chybiłby celu, spłonąłby wskutek tarcia w atmosferze. MDA nie ukrywa, że procedura decyzyjna musiałaby być tak szybka, że nie byłoby czasu na konsultacje z sojusznikami w sprawie użycia antyrakiet.
Pociski przechwytujące dalekiego zasięgu nie chroniłyby np. Turcji i części terytorium Włoch. Na te zastrzeżenia Amerykanie odpowiadali, że te obszary można objąć obroną systemów krótszego zasięgu. Według krytyków, w tarczy chodzi o zapewnienie Amerykanom bezkarności w razie kontruderzenia Iranu, gdyby USA go zaatakowały.
W przeprowadzonym w grudniu ubiegłego roku sondażu CBOS blisko połowa Polaków była przeciwna instalacji elementu amerykańskiej tarczy antyrakietowej, za było blisko dwie piąte pytanych. Przeciwko ulokowaniu silosów z rakietami występowali mieszkańcy i samorząd podsłupskiego Redzikowa, gdzie miałaby stanąć baza.
W ubiegłym roku na szczycie NATO państwa członkowskie uznały, że system, nad którym pracują Amerykanie, przyczynia się do ochrony sojuszników przed rakietami balistycznymi dalekiego zasięgu. Sojusz zapowiedział zbadanie, czy możliwe jest w przyszłości połączenie systemów amerykańskiego, tego, nad którym pracuje NATO, i rosyjskiego.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.