Ponad połowa podstawówek chce, by ich uczniowie codziennie dostawali owoce i warzywa. Ale dostawcom nie opłaca się ich dowozić do małych szkół - ubolewa gazeta "Metro".
"Owoce w szkole" to drugi po "Szklance mleka" narodowy program wdrażania dobrych nawyków żywieniowych w szkołach. Do wydania jest w sumie 12 mln euro. 9 mln daje Unia Europejska, resztę rząd: składają się ministerstwa rolnictwa, edukacji i zdrowia. Program zakłada, że uczniowie z klas I-III przez dziesięć tygodni od połowy października do połowy lutego codziennie będą dostawać zestaw z wybranym owocem (m.in. jabłka, gruszki, śliwki), warzywem (np. porcjowana marchew) i sokiem.
Szkoły do piątku mogły zgłaszać swój akces. W większości województw zrobiło to 60-70 proc. podstawówek. Nie wiadomo jednak, czy do wszystkich dzieci trafią owoce. "Dostawcom może nie opłacać się przywozić owoców do małych szkół, gdzie uczy się tylko kilkanaścioro dzieci" - przyznaje jeden z dyrektorów Agencji Rynku Rolnego. "I chociaż państwo daje pieniądze, to już od samych szkół zależy, czy dogadają się z pośrednikami" - dodaje.
Od początku wojny zginęło już ponad 52,4 tys. Palestyńczyków.
„W obliczu powagi zbliżającego się zadania i pilnych potrzeb obecnych czasów..."
25 kwietnia doszło do podpisana porozumienia między DR Konga z Rwandą.
"Chłopcy, czy to możliwe, że mam żyć bez was" - zapisała w pamiętniku 16 listopada 1945 roku.
Napięcie między krajami wywołał atak terrorystyczny w indyjskim stanie Dżammu i Kaszmir.
W środę podobne spotkanie przeprowadzi szef MSW Bruno Retailleau.