Przełomowy dla polskiego kina - tak krytycy ocenili 34. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, który zakończy się w sobotę wieczorem uroczystą galą. Wśród obrazów, które chwalili najczęściej są "Rewers" Borysa Lankosza, "Dom zły" Wojciecha Smarzowskiego" i "Wszystko, co kocham" Jacka Borcucha.
"Wszystko, co kocham" zdobyło już w Gdyni nagrodę Złotego Klakiera dla filmu najdłużej oklaskiwanego, "Rewers" natomiast Nagrodę Publiczności gdyńskiego Multikina.
"To był bardzo udany festiwal. 24 filmy, w tym aż 11 wyreżyserowanych przez debiutantów - to wysyp wręcz niesamowity. Ponadto filmy debiutanckie były bardzo dobre" - powiedział w sobotę PAP krytyk Andrzej Bukowiecki, współpracujący m.in. z "Życiem Warszawy".
"Moim faworytem jest +Rewers+ Borysa Lankosza, któremu przyznaliśmy już Nagrodę Dziennikarzy. Temat, który w nim podjęto, jest może nie nowy, bo czasy stalinowskie były pokazywane w polskim kinie wielokrotnie, ale tutaj jest to spojrzenie zupełnie inne: skoncentrowane na tym, jak żyli wtedy zwykli ludzie, jak sobie radzili w tamtej sytuacji. Lankosz pokazał te czasy w konwencji czarnej komedii, filmu noir, kryminału. Młody reżyser (36-letni - PAP), który tamtej epoki przecież nie może pamiętać, bardzo dobrze przedstawił jej grozę. To jego wielki sukces" - uważa Bukowiecki.
Jego zdaniem, "Rewers" to ponadto "film bardzo przemyślany od strony plastycznej". "Zdjęcia Marcina Koszałki są znakomite, scenografia zaprojektowana przez Magdalenę Dipont i Roberta Czesaka - wspaniała, Warszawę lat pięćdziesiątych widzimy 'jak na dłoni'. Do tego genialne kreacje aktorskie Anny Polony, Krystyny Jandy, Agaty Buzek i Marcina Dorocińskiego" - powiedział Bukowiecki.
Kolejny film, który zrobił na nim bardzo duże wrażenie to "Wszystko, co kocham" Jacka Borcucha, z Andrzejem Chyrą w obsadzie. "Borcuch potrafi kręcić filmy mądre i ciepłe, o dobrych ludziach. Po raz kolejny to udowodnił. "Wszystko" to obraz zrealizowany w lekkim tonie, nie gubiący jednocześnie prawdy o kolejnym ważnym okresie w naszej historii - gorącym roku 1981, zakończonym stanem wojennym. W to wszystko wpisana jest historia utrzymana w stylu Romea i Julii - dwoje młodych ludzi, zakochanych, on jest synem działacza partyjnego, ona córką działacza 'Solidarności' " - mówił PAP krytyk.
"To nie jest jednak film o polityce, choć polityka ma wielki wpływ na życie bohaterów" - zaznaczył Bukowiecki. - "To film po prostu o ludziach, młodych, którzy musieli w tamtych trudnych czasach podejmować ważne decyzje. Uważam go za świetne kino dla publiczności, które - podobnie jak 'Rewers' - może liczyć na dużą widownię. Bardzo polecam ten film, zwłaszcza młodym ludziom".
Jak dodał Bukowiecki, trzeci znakomity film to w jego opinii "utrzymany w całkiem innym nastroju, niełatwy w odbiorze, ale niewątpliwie wybitny i ważny 'Dom zły' Wojciecha Smarzowskiego".
"Dom zły" to opowieść o prowadzonym w 1982 r. milicyjnym śledztwie w sprawie brutalnego morderstwa popełnionego w chałupie ubogich gospodarzy gdzieś w odległym zakątku Bieszczad. W obsadzie filmu są m.in. Marian Dziędziel, Arkadiusz Jakubik, Bartłomiej Topa i Kinga Preis.
"Smarzowski również pokazał rzeczywistość stanu wojennego - z szokującym naturalizmem. Zobaczyliśmy zapomniany świat PGR-ów, bezrobocia, biedy, pijaństwa, w który wpisana została historia kryminalna. Bohaterowie to zwykli ludzie, szeregowi milicjanci, gospodarz wiejski i jego żona, zootechnik z PGR. Zwykli ludzie wplątani w ten cały system nie są w stanie uciec przed historią" - relacjonował Bukowiecki.
Jacek Rakowiecki - redaktor naczelny magazynu "Film" - uważa, że tegoroczny festiwal w Gdyni jest "absolutnie przełomowy". "Spośród 24 filmów walczących o Złote Lwy co najmniej 20 to filmy dobre. Tak dobrze nie było od lat" - przyznał w rozmowie z PAP.
"Nie będę specjalnie oryginalny, zdecydowanie najlepsze są według mnie 'Rewers' Borysa Lankosza i 'Dom zły' Wojciecha Smarzowskiego. 'Dom zły' - krwawy, ponury, mroczny - to bardzo odważna analiza zachowań Polaków w strasznym roku 1982, tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Ten film to także mistrzostwo operowania obrazem i znakomity montaż" - uważa Rakowiecki.
" 'Rewers' to z kolei perełka. Połączono w nim przeróżne estetyki. Lankosz bawi się konwencjami kina, ten film to i komedia, i thriller, a momentami niemal horror. Do tego kapitalna gra aktorska. +Arszenik i stare koronki+ w czasach socrealizmu - tak powiedziałbym o 'Rewersie' " - ocenił Rakowiecki.
Naczelny "Filmu"chwalił też m.in. "Galerianki" Katarzyny Rosłaniec i "Świnki" Roberta Glińskiego, filmy zrealizowane na zbliżony temat - o prostytuujących się nastolatkach. "Pokazano przerażające zjawisko, funkcjonujące po cichu w Polsce" - powiedział Rakowiecki. "W tych dwóch filmach rewelacyjnie zagrali młodziutcy aktorzy - Filip Garbacz ze 'Świnek' i wszystkie dziewczyny z 'Galerianek' " - dodał.
Paweł Sztompke, krytyk reprezentujący Program 1 Polskiego Radia, przyznał: "Jestem pod ogromnym wrażenie tegorocznego festiwalu". "Polecam genialnie zagrany, we wspaniałych wnętrzach, +Rewers+. A także film Smarzowskiego, zrealizowany w nowoczesnej formule, estetyką zbliżony nieco do produkcji braci Coen, a jednocześnie znakomicie przedstawiający historię, pokazujący, jakie spustoszenie w głowach Polaków spowodowała komuna" - powiedział PAP Sztompke.
Tegoroczny festiwal w Gdyni zakończył się w sobotę wieczorem galą w Teatrze Muzycznym.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.