Kościół i stereotypy

Komentarzy: 8

Joanna Kociszewska Joanna Kociszewska

publikacja 14.10.2009 11:56

Nie trzeba bronić kobiet przed Kościołem. Trzeba natomiast wysiłku Kościoła, by jego nauczanie przebiło się przez pokutujące stereotypy.

Niedawno prowadzona rozmowa i pytanie: Dlaczego kobiety zgadzają się na takie traktowanie? Czemu nie protestują przeciw pogardzie i przemocy? Czasem odpowiedź brzmi: bo obrona bywa społecznie postrzegana jak przestępstwo, a sprzeciw naraża na ostracyzm. Nie każdego stać na odrzucenie przez środowisko.

Swoista kampania „obrony kobiet przed Kościołem”, jaką prowadzi „Gazeta Wyborcza” jest bez wątpienia stronnicza. Niemniej na kilka punktów warto zwrócić uwagę. Jedną z takich kwestii jest pomoc ofiarom przemocy w rodzinie. Gdzie, jak nie w Kościele, powinny znaleźć oparcie, które pozwoli odzyskać poczucie własnej – ludzkiej godności i stanąć w obronie swojej i dziecka?

Mówienie o sytuacjach skrajnych jest trudne – to prawda. Kościół zawsze będzie wspierał trwałość rodziny. Trzeba jednak pamiętać, że nigdy nie stoi ona ponad godnością człowieka. Nie można zbudować niczego trwałego na poniżeniu i przemocy.

Czym innym jest trwałość małżeństwa, które nie może zostać rozwiązane w żaden sposób, czym innym wspólne życie w sytuacji, gdy istotne dobra jednego z małżonków czy dzieci są poważnie naruszane i nie ma innej możliwości obrony, niż separacja czy nawet rozwód cywilny. Prawo małżonków do siebie nawzajem i do współżycia nie oznacza, że którekolwiek jest zobowiązane do „świadczenia usług seksualnych” na rzecz drugiego niezależnie od całej rzeczywistości związku. Proszę wybaczyć określenie – małżeństwo to nie jest zalegalizowana prostytucja.

Owszem, trzeba zawsze przypominać, że rozłączenie jest ostatecznością i nigdy nie oznacza akceptacji dla kolejnego związku, ale jednak w pewnych sytuacjach jest dopuszczalne. To ważne, bo ciągle w wielu społecznościach pokutują przeświadczenia sprzeczne z nauczaniem Kościoła, choć z uporem jemu przypisywane. Dlatego cenne są wszelkie inicjatywy, które pomagają je przełamać.

Czy jest możliwa współpraca Kościoła i feministek? Nie tylko jest możliwa, ale istnieje. Kilka lat temu usłyszałam od pewnej zdeklarowanej feministki, pracującej z ofiarami przemocy, że doskonale współpracowało im się z krakowskimi dominikanami. Podejrzewam, że takich sytuacji jest więcej, tylko nikt o nich nie mówi. W końcu ważniejsze jest, by robić coś dobrego, a nie opowiadać o tym w mediach. A poparcie dla akcji? Nie dziwię się ostrożności, dziwię się raczej tym, których nie interesuje, jakie metody i postulaty kryją się pod pozytywną ideą. Zasada ograniczonego zaufania sprawdza się nie tylko na drodze.

Nie trzeba bronić kobiet przed Kościołem. Trzeba natomiast wysiłku Kościoła, by jego nauczanie przebiło się przez pokutujące w społeczeństwie stereotypy.
 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..